Zobacz wideo: Pół tysiąca przeszczepień szpiku u dzieci w szpitalu Jurasza w Bydgoszczy
Emisja programu wzbudziła wiele kontrowersji. Nie wszyscy popierali zachowanie mieszkanki Lipna i obecny w studio prawnik stwierdził, że zbyt późno dzieci trafiły do placówek.
Również mieszkańcy Lipna mają podzielona zdanie na temat pani Katarzyny. Jedni wspierają ją i pomagają w odzyskaniu dzieci, inni wytykają kolejne błędy. Komentują, że chce odzyskać tylko czwórkę dzieci, a o dwójkę już nie walczy. Pojawiają się także pytania o pracę, czy kobieta znalazła etat i stara się poprawić los pociech.
- Tak, walczę tylko o czwórkę. Dwójka, która jest w lipnowskiej placówce, nawet mnie nie odwiedziła. We wakacje mieli okazję i czas, nie chcą się ze mną kontaktować. Może im głupio, bo przez ich kłamstwa wydarzyła się tragedia – uważa mieszkanka Lipna. - Nie mam do nich żalu i wierzę, że jednak wszyscy będzie znów razem.
Na pytanie, czy szukała pracy i stałego źródła utrzymania, mieszkanka Lipna pokiwała jedynie przecząco głową. - Mam dorywcze prace, pomagam wielu osobom. Nie szukam pracy – przyznaje.
Katarzyna Wysocka jest zawiedziona, myślałam, że udział w kolejnym programie „Sprawa dla reportera” pomoże jej odzyskać dzieci. - To sąsiadka pomogła mi napisać pismo do sądu. Z dziećmi, które przebywają w placówkach koło Częstochowy mam kontakt każdego dnia. Dzwonię do nich i długo rozmawiamy. Odwiedziłam je także podczas ich wycieczki nad morze – opowiada. - Najgorsze jest to, że dzieci są rozdzielone. Adaś, który właśnie poszedł do zerówki i Nadia są w innym miejscu, a Patrycja i Gosia w innej placówce. Ze mną mieszka tylko pełnoletni syn Sylwester.
Mieszkanka Lipna nie przejmuje się opiniami innych. - Niech każdy zajmie się sobą. Dbałam o swoje dzieci, dawałam im wszystko. Nigdy nie chodziły głodne i brudne.
Opinie mieszkańców Lipna i powiatu są różne:
- Tej kobiecie należy się pomoc, ale najpierw edukacja. Przy dochodach ponad 7 tysięcy złotych miesięcznie nie była w stanie kupić dzieciom łóżka? - pyta pani Edyta.
- Obejrzałam i mam mieszane uczucia. To nie jest jedyna rodzina, która tak żyje w Lipnie i nie tylko tam. Dzieci chcą wrócić, bo zapewne kieruje nimi miłość bezwarunkowa do matki, nie znają innego życia. Nielicznym udaje się wyrwać i przerwać łańcuch pijaństwa, biedy, nieróbstwa i przemocy niestety – napisałam na naszym fanpage pani Emi.
- Oddajcie tej kobiecie dzieci, dajcie warunki mieszkaniowe – dodała pani Anna.
- Kasia to tylko potrzebowała wsparcia godnego, chociaż w miarę możliwości mieszkania z łazienką z resztą by sobie poradziła, ale polskie prawo dziś jest takie, że najlepiej z pomówień zabrać dzieci A tam, gdzie naprawdę powinni dzieci zabrać to najlepiej udawać, że nic się nie dzieje przykre – dodała Renata.
- Przeraziło mnie jedno zdanie tej kochającej matki, że tylko te młodsze dzieci, by chciała, a te starsze nie. Publicznie to oświadczyła i na pewno dwójka dzieci to słyszała, czyli zadała głęboką ranę w te młode serduszka - stwierdziła pani Katarzyna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?