Pasją rodziny Krajewskich z Tłuchowa są motocykle

Państwo Krajewscy to normalna rodzina, którą jednak wyróżnia coś szczególnego. Wszyscy kochają i jeżdżą na motocyklach.

- Samochód jest z obowiązku - mówi pani Danuta. - Ja jeżdżę nim do pracy i gdy pada. Jazda motocyklem daje nam frajdę, jak wsiadam, to odrywam się od rzeczywistości i relaksuje - dodaje, Jej mąż Tomasz oraz synowie Paweł i Bartek potwierdzają.

Szukał momentu

Miłość do motocykli narodziła się przypadkowo. Przypadkowo u pani Danuty, bo pan Tomasz dwa koła kochał od zawsze, a chłopcy - jak mówią rodzice - mają to w genach.

- Mąż miał motocykl, niestety miał wypadek. W obawie o jego zdrowie nie chciałam, by dalej jeździł - mówi pani Danuta. - Postawiłam jasno warunki.

Pan Tomasz zgodził się z żoną, ale tęsknił za hełmem, motocyklową kurtką i maszyną na dwóch kołach. Szukał odpowiednio momentu, by jednak przekonać żonę do kupna motocykli. - Moment wybrał bardzo dobry - zdradza pani Danuta. - Jestem lekarzem i akurat uczyłam się do egzaminu specjalizującego. Byłam tak pochłonięta nauką, że nie zwracałam uwagi na to, co dzieje wokół mnie.

- Podszedłem wtedy do żony i powiedziałem, że kupuję crossa- powiedział pan Tomasz. - Odpowiedziała coś, a ja pojechałem i kupiłem.

Żona, widząc radość męża, jaką daje mu jazda motocyklem i błysk w oczach synów, poprosiła, by przewiózł ją motocyklem.

- Nie wychodziłam z domu, bo się uczyłam. Podczas przejażdżki poczułam się lepiej, miałam więcej siły i ochoty do dalszej nauki - wspomina sytuację sprzed 4 lat. - Później dodałam, że każdy może nauczyć się jeździć motocyklem.

Pan Tomasz przypominał o deklaracji żonę tuż po egzaminie, a że pani Danuta nie puszcza słów na wiatr, udowodniła mężowi, że jazda motocyklem nie jest czymś trudnym. - Kilka lat temu wraz ze szwagierką zrobiłyśmy sobie prawo jazdy na motocykl - opowiada. - Na początku miałam Rometa, na którym się uczyłam, ale później mąż kupił sobie Yamahę 650 i później drugą dla mnie.

Paliwo w hektolitrach

Oba motocykle bardzo się od siebie różnią. Pan Tomasz dołożył kufry i lisie kity. - Ubrałem motocykl - wyjaśnia. - To mój styl.

Paweł i Bartek mają swoje crossy, niemal każdego dnia błagalnym głosem proszą rodziców o pozwolenia na rundę po okolicznych polach.

- Nie proszą o zakup zabawek ani innych rzeczy, ale o paliwo. Kiedyś nawet nam spuścili z motocykli, żeby mieć na czym pojeździć - zdradził pan Tomasz.

Wieczorami chłopcy puszczają rodzicom filmiki związane z motocyklami, oglądają nowe maszyny. W domu wiele rozmów kręci się wokół motocykli.

- Lubimy adrenalinę, jazda motocyklem dostarcza nam wielu wrażeń - mówi 17 - letni Bartek, który robi prawo jazdy, na motocykle o pojemności do 125 cm sześciennych.

- To frajda i dodaje energii - uważa 11 - letni Paweł.

W dalsze trasy jadą z rodzicami jako „plecaczki”, a wycieczek motocyklowych nie brakuje. Nie rzadko po drodze zastał ich deszcz. Państwo Krajewscy mają też wielu znajomych, którzy jeżdżą na motocyklach. Zrzeszeni są w klubie Wolny Duch.

- Oglądaliśmy z synami film i na kanapie wpadliśmy na pomysł założenie klubu - opowiada pan Tomasz. - To było w 2013 roku. Namówiłem kolegów i poszliśmy do wójta gminy Tłuchowo, który obiecał nam pomóc.

Wolny Duch

Klub istnieje od 2014, kiedy to odbyło się główne, założycielskie spotkanie. Działają prężnie, a w ich kręgach jest 59 członków, w tym jedyna jeżdżąca kobieta - pani Danuta. - Spotykamy się, razem wyjeżdżamy na wycieczki, promuje jazdę motocyklem i przy okazji naszą gminę - mówi pan Tomasz, prezes klubu.

- Mamy też swojego mechanika klubowego, który po drodze, nie raz naprawiał motocykle - dodaje małżeństwo Krajewskich. - Przez klub poznaliśmy wiele osób, których nigdy byśmy nie spotkali. Zawiązało się wiele przyjaźni i wszyscy chętnie sobie pomagają.

A poza sezonem przygotowują razem motocykle do jazdy. Pan Tomasz z synami zamyka się w garażu, tę brudną robotę pani Danuta zostawia mężczyznom.

Wideo: Zlot motocyklowy w Choceniu