Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ludmiła, Daria i Oksana z szóstką dzieci uciekły z Żytomierza do Lipna

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Ludmiła, Oksana i Daria 12 godzin spędziły na gracy. Uciekały z bombardowanego Żytomierza
Ludmiła, Oksana i Daria 12 godzin spędziły na gracy. Uciekały z bombardowanego Żytomierza Ewelina Fuminkowska
Trzy matki i szóstka dzieci znalazły schronienie w jednym z lipnowskich domów. Pani Ania zaoferowała im schronienie. Ukrainki są wzruszone ogromną pomocą, którą otrzymują od Polaków.

Zobacz wideo: Wiatr zerwał blachę na dachu bloku w Bydgoszczy

od 16 lat

Daria do Polski przyjechała z dwójką dzieci Niką i Nikitą. Jej córeczka ma 6-lat i jest najmłodsza wśród dzieci. To nie jest jej pierwsza wizyta w naszym kraju. Wcześniej pracowała w Warszawie. - To było pół roku, pracowałam w cukierni, ale wróciłam do Żytomierza.

Panie za granicą zostawiły mężów i rodziny. - Tam miałyśmy wszystko, a tu nie mamy nic. Przyjechałyśmy z małymi walizkami. Gdyby nie dzieci, zostałabym na Ukrainie – powiedziała Daria. - Żeby dostać się do Polski, czekałyśmy dwanaście godzin.

W nocy były minusowe temperatury, dzieci były wycieńczone. Mała Nika chciała się położyć i co chwilę się przewracała. - Z Żytomierza przywieźli nas mężowie samochodami, ale korek był na kilka dni stania. Zostawiliśmy auta i ruszyliśmy pieszo 30 km – opowiada Ludmiła, która do Polski przyjechała z córką Dianą i Żenią, synem jej siostry. - Moja siostra bliźniaczka została, wiele osób wierzyło, że wojna się skończy.

Ludmiła zdążyła powiedzieć mężowi, że jest w ciąży. - Przed wyjazdem dowiedziałam się, że spodziewam się kolejnego maleństwa. Tym bardziej nie mogłam tam zostać -dodaje. - Nie spodziewałam się takiego przywitania. Mamy tu ciepły kąt, nie pada na głowę, działają telefony i jest czysta woda.

- Tu jest cudowanie, ale tam jest nasza rodzina. Chcemy wrócić do kraju, gdy skończy się wojna – powiedziała Daria. - Otrzymaliśmy bardzo dużo pomocy i wsparcia. Każda paczka nas zawstydza.

- Nie potrafimy tylko otrzymywać. Szukamy pracy, żeby nie być dla nikogo ciężarem – dodaje Ludmiła.

Z paniami przyjechała także Oksana z Lizą i Denisem. Dzieci trochę się nudzą, szukają zajęcia, liczą, że niedługo wrócą do kraju. Na początku były wystraszone. Teraz nie chcą, rozstawać się z mami.

- Na spakowanie mieliśmy dziesięć minut. Usłyszeliśmy wybuchy i ruszyliśmy – Ludmiła pokazuje film, na którym płoną domy. - To niedaleko mnie. Boje się, że nie będziemy miały do czego wracać. To na co pracowałam całe życie, może zostać zbombardowane.

Pani Ludmiła zajmowała się sprzedaż kosmetyków, pracowała z siostrą bliźniaczką. Daria szyła dla dzieci różne rzeczy. - Nie boję się tutaj Putina, Polska jest w Nato – tłumaczy Ukrainka. - Chcę, tylko żeby moi bliscy przeżyli.

Cały czas śledzą wieści z kraju. Nie pokazują dzieciom filmów zbombardowanych miast. - Rosjanie strzelają do samochodów, w których uciekają matki z dziećmi. Słyszę cały czas wybuchy i syreny. Wiem, że tu jesteśmy bezpieczni – mówią.

Pani do Lipna nie trafiły przypadkowo. - Wynajmuję dół domu parze z Ukrainy, która pracuje w okolicy. To oni poprosili mnie, czy mogłabym wynająć kilka pokoi dla rodziny, która ucieka przed wojną. Nie było się nad czym zastanawiać – tłumaczy mieszkanka Lipna. - Mają tu bezpłatne schronienie. Na granicę pojechał mój syn wynajętym samochodem, towarzyszył mu ich znajomych, Igor. Czekali ponad 12 godzin, aż dostaną się na polską granicę.

Panie pokazują paczki, które dostały. - Jedzenie, ubrania, buciki dla dzieci – wskazują wzruszone. - Nie wiemy, jak dziękować. Nie wiedziałyśmy, że będzie aż takie wielkie wsparcie. Polacy są wspaniali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto