Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Kamienicy mają działkę bez drogi. Walka o dojazd toczy się kilka lat. Jedna i druga strona są bezsilne

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Sprawa trafiła także do sądu, bo jedna strona złożyła sprawę o stworzenie drogi koniecznej. Biegła jednak drogę, znalazła na starych mapach. Na tym sprawę można by zakończyć, ale powstał konflikt.

Nie będziemy podawać nazwisk osób, które są zaangażowane w konflikt, ze względu na ich prywatność. Akcja toczy się w małej wsi Kamienica w gminie Dobrzyń nad Wisłą. Strony konfliktu znają się od lat. Ich działki sąsiadują ze sobą od zawsze. Choć ta ostatnia zmieniała właścicieli, nigdy nie było konfliktu o dojazd do niej. Droga była. W latach 90. działkę kupiła jedna z rodzin J. (nazwisko do wiadomości redakcji) i przez kilka lat bez problemów dojeżdżali na pole.

W akcie notarialnym mieli dokładny zapis, że droga do działki istnieje. Chcieli od sąsiadów państwa S. kupić fragment pola, bo uważali, że droga jest, ale wąska. Tu zaczęły się schody. Państwo S., którzy do nas zadzwonili, uważają, że drogi tam nigdy nie było, a ktoś chce zabrać ich ziemię, by stworzyć dojazd sąsiadom.

Jak jest? W konflikcie uczestniczy także gmina Dobrzyń, która jednak sprawę musiała oddać innej, by nie zabierać głosu w swojej kwestii. Wróćmy jednak do początku.

- Państwo J. chcieli kupić od nas naszą ziemię. Zaproponowali pieniądze, ale ja nie zgadzam się, by tak szeroka droga przebiegała przez moje działki - mówi pani K.S.- Ziemię chcę przekazać swoim dzieciom i nikt nie będzie się bogacił na mojej krzywdzie.

Sprawa trafiła do sądu.

Państwo S. uważają, że skoro działkę kupili od ich sąsiadów zza rowu, to tamci powinni zapewnić im dojazd.

- Tam kiedyś była droga. Przejeżdżało się przez rów - wspomina pani S.

Państwo J. sprawę w 2014 roku oddali do rozpatrzenia przez sąd. Poprosili o ustanowienie drogi koniecznej. Już tam mówili, że proponowali zapłatę państwu S. za fragment ich ziemi. Nie ukrywali, że w przyszłości chcieliby się tam pobudować. Działka jest malowniczo położona. Wokół drzew, a z jednej strony rozpościera się widok na Wisłę.

Do sprawy powołano biegłą. Biegła na miejscu była i dokładnie wyliczała działki. Sprawdziła także stare mapy. Sąd nie wydał wyroku, bo ... droga jest tam od początku. - Biegła powiedziała nam, że nie będzie robiła drogi przez środek działki sąsiadów i czy się zgadzam, czy nie droga będzie przez moje pole szła, obok rowu. Podobno jej się tak podobało - powiedziała pani S. Zdaniem państwa S. drogi tam nigdy nie było, bo pomiędzy ich działką a działką państwa J. jest pasek drzew. - Przyjeżdżają i kradną nam drzewa. Dlatego tu drogi nie ma - mówią. - Wiele razy wzywaliśmy policję.

Teraz na działkę państwa J. prowadzi wąska dróżka, która jest na ziemi gminnej. Droga obok ziemi państwa S. jest zaorana. Żadnym samochodem się tam nie wjedzie. Państwo J. by nie eskalować konfliktu swoją ziemię oddali w dzierżawę. Nie chcą z nami rozmawiać. Pani J.powiedziała: - Mam nadzieję, że nieporozumienie z sąsiadami szybko się skończy, i wreszcie będę mogła wjechać na swoje pole.

Państwo S. nie wierzą w sprawiedliwość urzędników i sądu. Twierdzą, że sąsiedzi mają znajomości, bo pani J. pracowała w urzędzie gminy, a obecnie zatrudnienie tam znalazła jej córka. Zaprosili nas do siebie, bo tego dnia miał być geodeta, który miał wytyczyć drogę.

Nie dojechał, bo jak się okazało, niepowiadomiona została jedna z sąsiadek i sprawę trzeba było przełożyć.

- Ja nie rozumiem, czemu zabierają mi moją ziemię. Czemu mam ją komuś oddawać - uważa pani S. - Państwo J. wiele razy nam grozili. Wyzywają nas i uważają, za najgorsze zło.

Geodeta drogę wyznaczać będzie na podstawie postanowienia biegłej.

Sprawę o przywrócenie tam drogi prowadzi teraz gmina Wielgie.

- Nie możemy być stroną w swoje sprawie - tłumaczy Piotr Wiśniewski, burmistrz miasta i gminy Dobrzyń. - Na podstawie dokumentów, które miała biegła, droga jest tam od zawsze. My teraz chcemy odzyskać swoją drogę i geodeta będzie wyznaczał ją tak, jak ma przebiegać. My również występowaliśmy do państwa S. z propozycją wykupienia ich fragmentu ziemi. Droga rozdziela jedną z działek i chcieliśmy wykupić pasek nieużytków, na którym rosną krzaki i drzewa, by drogę w tym miejscu poszerzyć. Niestety, się nie zgodzili.

Jak się okazało, problem wyniknął ze zwykłej ludzkiej pomyłki. Pracownik starostwa, który przerzucał mapy papierowe do internetu, nie zaznaczył jednej drogi. Na starych mapach droga jest i to właśnie do nich dotarła biegła sądowa.

- Państwo S. myślą, że zabieramy im fragment ich ziemi, a tak naprawdę od zawsze był tam przejazd. Teraz będziemy wnioskować o przywrócenie zaoranej drogi do stanu pierwotnego - dodaje burmistrz Wiśniewski. - Bardzo żałuję, że nie możemy dojść do porozumienia z państwem S., choć wiele razy próbowaliśmy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W Kamienicy mają działkę bez drogi. Walka o dojazd toczy się kilka lat. Jedna i druga strona są bezsilne - Gazeta Pomorska

Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto