Jak bardzo niebezpieczne dla pszczół mogą być środki ochrony roślin rozpylane na polach uprawnych, przekonała się w ubiegłym tygodniu pani Krystyna Ignatowicz z Rumunek Karnkowskich. Połowa jej roju padła prawdopodobnie od chemicznych związków.
- Pszczelarstwo odziedziczyłam po swoim ojcu - mówi Krystyna Ignatowicz. - Tata nie żyje od dwudziestu lat, od tej pory pasieką zajmuję się sama. Wcześniej od dziecka zajmowaliśmy się wspólnie.
Niestety bardzo dużo pszczół z hodowli pani Krystyny poumierało. Owady padły dosłownie w ciągu kilku godzin. Takie samo zjawisko odnotowano w kilku innych pasiekach w okolicy kilku kilometrów, między innymi w Chodorążku czy Makówcu.
W Chodczu padło 180 rodzin pszczół. Związek Pszczelarzy Ziemi Kujawsko-Dobrzyńskiej podaje przyczyny
- Wyjechałam w piątek do miasta około dziewiątej, patrzyłam, to pszczoły ładnie nosiły pyłki - opowiada pszczelarka. - Wróciłam około południa i zauważyłam dziwne zjawisko. Na ulach pszczoły się wzajemnie atakowały, wiele z nich leżało padniętych obok uli. Wzięłam próbki pszczół oraz gorczycy i rzepaku z sąsiednich pól. Dam do analizy, ale będzie to po trzech dniach, więc nie wiem czy się nadadzą, czy ten środek się nie rozłoży.
Czytaj więcej w Tygodniku Lipnowskim
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?