Trzy biogazownie – trzy przykłady udanej współpracy z miejscowymi przetwórcami i rolnikami

Partnerem cyklu jest biogazownia rolnicza Bioutil sp. z o.o.
Na zdjęciach biogazownia rolnicza BioEnergy Project w Konopnicy
Na zdjęciach biogazownia rolnicza BioEnergy Project w Konopnicy Źródło: ORLEN Południe
Klucz do sukcesu tkwi w odpowiednim doborze lokalizacji zakładu, który - wychodząc naprzeciw potrzebom lokalnych przedsiębiorców - rozwiązuje ich problemy i pomaga integrować lokalną społeczność. Jak to możliwe? Opowiadają kierownicy biogazowni rolniczych w Konopnicy, Wojnach Wawrzyńcach i Jeżewie.

MB: Biogazownia rolnicza w Konopnicy zasilana jest przez pozostałości z sektora rolno-spożywczego. Proszę opowiedzieć, jakie konkretnie substraty wykorzystywane są do produkcji biogazu?

Mariusz Zaręba: W zakładzie wykorzystujemy wyłącznie roślinne substraty z rynku rolno-spożywczego. W naszej biogazowni stosujemy tylko produkty uboczne z przetwórstwa oraz substraty pozyskane bezpośrednio od rolników. W dużej mierze stosujemy wytłoki owocowe – głównie jabłkowe, warzywa, wywar gorzelniany, a jako uzupełnienie - kiszonkę z kukurydzy.

Na zdjęciach biogazownia rolnicza BioEnergy Project w Konopnicy
Na zdjęciach biogazownia rolnicza BioEnergy Project w Konopnicy Źródło: ORLEN Południe

MB: Skąd pozyskujecie substrat, który stanowi podstawę działania biogazowni czyli wytłoki jabłkowe?

Mariusz Zaręba: Wytłoki pozyskujemy od lokalnych przetwórców i przedsiębiorców. Są to firmy zlokalizowane w odległości do 80 km od biogazowni, przetwarzające owoce, głównie jabłka na potrzeby rynku spożywczego. Podstawą ich działalności jest produkcja soków, a produktem ubocznym jest wytłok jabłkowy. Nasz zakład zlokalizowany jest w zagłębiu sadowniczym i z uwagi na to, że w sąsiedztwie mamy wiele sadów, to w naturalny sposób głównie opieramy się na jabłkach. Przedsiębiorcy, którzy dostarczają nam wytłoki, muszą przed wyciśnięciem soku, jabłka wcześniej umyć, przesortować z liści, a my wykorzystamy wszystko co nie nadaje się do tłoczenia, także retentat – produkt, który powstaje w procesie wytwarzania soków. Czyli z jednego zakładu przetwórstwa biogazownia może uzyskać aż trzy rodzaje substratów: wytłoki, retentat i liście.

W ten sposób współpracujemy i wzajemnie sobie pomagamy, bo my musimy cały czas odbierać te wytłoki niezbędne do zasilania biogazowni, by oni mogli dalej produkować.

MB: Czyli biogazownia ma stały dostęp do substratu, a przetwórcy nie mają problemu ze sprzedażą produktów ubocznych?

Mariusz Zaręba: Tak, mamy stały dostęp do substratów, choć trzeba pamiętać, że w przetwórstwie jabłek panuje sezonowość. Co prawda producenci cały czas tłoczą soki, ale w okresie jesiennym znacznie wzrasta ilość wytłoków i biogazownia jest kanałem zbytu dla tych produktów, pozwalając zapewnić przetwórcom stałą produkcję. Generalnie wytłoki są wyzwaniem, bo są lata, kiedy jest niski urodzaj jabłka i po prostu jest go mniej. Ale są też lata, kiedy jest ich bardzo dużo. Pamiętam rok, w którym biogazownie uczestniczyły w skupie jabłek, które później trafiały do zakładu, zostały one przerabiane i użytkowane w produkcji biogazu. Jednak mamy już tak poukładaną logistykę, że raczej zaskoczeń z żadnej ze stron nie ma.

MB: A co stanowi wsad do instalacji biogazowej w Wojnach Wawrzyńcach? W jaki sposób pozyskiwany jest substrat?

Wojciech Zagdański: Sytuacja wygląda podobnie, jak w Konopnicy, aczkolwiek mamy troszkę różnic. Nasz zakład jest zlokalizowany na Podlasiu, gdzie dobrze rozwija się rynek ziemniaczany. Praktycznie od samego początku istnienia biogazowni współpracujemy z łomżyńskim PEPEES-em, bardzo ważną firmą w rejonie i wiodących producentem skrobi, skąd pozyskujemy produkt uboczny z produkcji mąki ziemniaczanej. To wycierka ziemniaczana, która bardzo dobrze się sprawdza w procesie produkcji biogazu. Wspieramy się też oczywiście jeszcze innymi, lokalnymi surowcami, odsortem z mielenia ziarna, plewami i kiszonką kukurydzy, która zapewnia biogazowni stabilność procesu.

MB: Oprócz energii elektrycznej efektem produkcji biogazu w zakładzie w Wojnach Wawrzyńcach jest poferment. Jakie są jego zalety? Co później się dzieje z tym naturalnym nawozem?

Wojciech Zagdański: Cały nasz poferment, w obu frakcjach – płynnej i stałej jest wykorzystywany. Płynna w większości jest rozlewana na pola i stosowana jako nawóz. Lokalni rolnicy wykorzystują ją jako uzupełnienie nawożenia. Natomiast stała frakcja pofermentu jest odciskana, dodatkowo suszona i pelletowana i staje się nawozem granulowanym. Dzięki pozytywnej decyzji nawozowej możemy go wykorzystywać w przydomowych ogrodach i na polach. Zresztą także łomżyński PEPEES wykorzystuje go w swoim gospodarstwie, gdzie uprawia ziemniaki, po wykorzystaniu których my odbieramy wycierkę. W ten sposób pomagamy sobie wzajemnie i pokazujemy jak w praktyce działa gospodarka obiegu zamkniętego.

Na zdjęciach biogazownia rolnicza BioEnergy Project w Konopnicy
Na zdjęciach biogazownia rolnicza BioEnergy Project w Konopnicy Źródło: ORLEN Południe

Mariusz Zaręba: W przypadku do Konopnicy jest bardzo podobnie, z tego względu, że wytłok jabłkowy, który trafia do biogazowni, jest przetwarzany na biogaz, a następnie na prąd i ciepło. Potem masa pofermentacyjna z biogazowni trafia do sadu, bo sadownicy także chętnie stosują poferment do użyźnienia gleby. Zatem i tu mamy do czynienia z obiegiem zamkniętym, co w ogóle jest charakterystyczne dla biogazowni.

Sławomir Poćwiardowski: Podobnie sytuacja wygląda w Buczku, gdzie rolnicy, którzy z nami podpisują kontrakty na dostawy sieczki kukurydzy , odbierają poferment, którym potem nawożą swoje pola. Te relacje między biogazownią a lokalnymi rolnikami są bardzo ważne. W Jeżewie, oprócz tego, że przerabiamy substraty bardziej konwencjonalne, jak kiszonka kukurydzy, wytłoki z jabłek, koncentrujemy się na tym, żeby substrat miał swój strumień odpadowy, czyli odpady z przetwórstwa warzywo-owocowego, ale też gnojowica, obornik kurzy, osady z przyzakładowych oczyszczalni ścieków, które mogą być przez nas przyjmowane zgodnie z przepisami, dodatkowo odpady z przemysłu gorzelnianego, mleczarskiego, hodowli zwierząt. Zatem wachlarz naszych substratów jest dosyć szeroki. W tej chwili jesteśmy na ostatniej prostej do podpisania umowy na budowę nowej linii do przetwarzania odpadów UPPZ kategorii trzeciej: płynnej i półpłynnej. Gdy skończymy ten projekt, będziemy gotowi do przyjmowania takich substratów jak krew czy odpady tłuszczowe, poszerzymy zatem listę naszych dostawców o np. producentów mięsa.

MB: Czy pomysł, że będziecie ściągać odpady poubojowe od lokalnych przedsiębiorców spotkał się z pozytywnym odbiorem?

Sławomir Poćwiardowski: Biogazownia znajduje się w sąsiedztwie kilku zakładów przetwórstwa mięsnego, dla których będziemy wsparciem w zakresie utylizacji odpadów.

Staramy się przeprowadzać cały proces w taki sposób, żeby uciążliwość zapachowa była jak najmniejsza, więc relacje z lokalnymi mieszkańcami są dobre, bo nie generujemy dla nich uciążliwości. Stosujemy najwyższy standardy, żeby zakład był w jak największym stopniu bezodorowy. Trzeba podkreślić, że nawet przy stosowaniu odpadów poubojowych, jeżeli proces przebiega poprawnie, uciążliwość zapachowa jest ograniczona.

Poza tym, co warto podkreślić, nie magazynujemy odpadów - tak organizujemy dostawy i przebieg procesu, żeby na bieżąco wszystko zużywać. Linia, którą teraz zamierzamy postawić, ma działać w układzie zamkniętym - zatem nie ma takich punktów, które byłyby emitorami uciążliwości zapachowych.

Na zdjęciach biogazownia rolnicza BioEnergy Project w Konopnicy
Na zdjęciach biogazownia rolnicza BioEnergy Project w Konopnicy Źródło: ORLEN Południe

MB: Każda z przedstawionych biogazowni rolniczych oferuje wymierne korzyści dla okolicznych rolników i dla przedsiębiorców. Dodatkowo każdy z zakładów angażuje się w życie gminy i jej mieszkańców, prawda?

Sławomir Poćwiardowski: Biogazownie są z zlokalizowane w małych miejscowościach, więc te zależności są bardzo ścisłe. Myślę, że można powiedzieć śmiało, że współpracujemy właśnie w ramach wzajemności z lokalnym samorządem. Staramy się być obecni na takich wydarzeniach jak dożynki i festyny, wspieramy lokalną społeczność w ich organizacji, staramy się również edukować miejscowych rolników i mieszkańców. Dodatkowo w tym roku planujemy wspomóc w ramach sponsoringu lokalny klub sportowy.

Mariusz Zaręba: Jeżeli chodzi o Konopnicę, to są jeszcze organizowane wycieczki edukacyjne, w których biorą udział uczniowie szkół. Oprowadzamy, pokazujemy i przekazujemy wiedzę w przystępny dla dzieciaków sposób. Edukacja już od najmłodszych lat – to bardzo ważne. Jesteśmy obecni na różnych wydarzeniach w szkole, organizowane są też konkursy, aby troszkę zwiększyć ekologiczną świadomość ludzi. Dodatkowo w Konopnicy wspieramy lokalne OSP.

Wojciech Zagdański: W Wojnach Wawrzyńcach działamy analogicznie. W 2023 roku byliśmy partnerem strategicznym dożynek gminnych, wsparliśmy lokalną straż pożarną, która współpracuje też z nami przy okazji wykonywania prac na wysokościach. Poza tym współpracujemy z Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego.

Podsumowując: biogazownia to zakład, który mocno integruje lokalną społeczność.

Każda z prezentowanych biogazowni to przykład dobrze funkcjonującej instalacji, która od wielu lat bez problemu działa na terenie swojej gminy, oferując miejscowym przedsiębiorcom, rolnikom i mieszkańcom naprawdę szeroki wachlarz korzyści. Obie strony – właściciel biogazowni, jak i lokalna społeczność są zadowolone z tej współpracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Trzy biogazownie – trzy przykłady udanej współpracy z miejscowymi przetwórcami i rolnikami - Gazeta Pomorska

Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto