Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń Europejską Stolicą Kultury? Miasto chce ubiegać się o tytuł. Rozmowa z Ryszardem Krukiem, prezesem Lokalnej Organizacji Turystycznej

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński
Wideo
od 16 lat
"Sztuka przyciągania" ("Art of Gravity") - pod takim hasłem Toruń będzie się starał o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2029 roku. O toruńskiej kandydaturze rozmawiamy z Ryszardem Krukiem, prezesem Lokalnej Organizacji Turystycznej, która jest odpowiedzialna za przygotowanie aplikacji przez nasze miasto.

Czy Toruń jest gotowy, żeby zostać Europejską Stolicą Kultury?

Takie pytanie może zadawać sobie każde miasto, które startuje, a są to nie tylko duże miasta, ale i np. Jastrzębie-Zdrój. Gdybym uważał, że nie, to bym się tym nie zajmował. Uważam, że jak najbardziej mamy szansę i powinniśmy ten tytuł dostać. Jeśli uda nam się wygrać, to dopiero wtedy pojawi się przed nami kolejne wyzwanie, żeby poprzez działania kulturalne poprawić jakość życia mieszkańców. Zależy to od nas wszystkich, od tego, jaką napiszemy aplikację i jak jesienią zaprezentujemy się w Warszawie, gdzie pokażemy, co chcemy zrobić dla siebie i dla Europy.

Gdy Toruń poprzednio starał się o tytuł ESK, swój start ogłosił z dużym wyprzedzeniem. Teraz tego czasu na dopełnienie wszystkich formalności jest znacznie mniej.

15 września to termin, do kiedy musimy złożyć naszą aplikację liczącą do 60 stron A4. Następnie każde z miast będzie występować przed komisją, która będzie oceniała zarówno aplikacje, jak i 45-minutowe prezentacje. Czasu jest rzeczywiście bardzo mało. Wtedy wystartowaliśmy jako pierwsze miasto w Polsce i na przygotowania mieliśmy chyba 5 lat. Nie wiem, czy było to dobre, bo w międzyczasie wielokrotnie zmieniali się dyrektorzy projektu. Teraz jest inaczej - wszystkie miasta mają równe szanse, bo pierwsze spotkanie w ministerstwie było na przedwiośniu. Pracujemy bardzo intensywnie, bo tego czasu praktycznie nie ma. Współpracuję blisko z Toruńską Agendą Kulturalną - jej dyrektor, Krystian Kubjaczyk, ma największe doświadczenie, bo przeszedł już przez tę ścieżkę i dzięki niemu unikniemy wielu błędów. Do końca sierpnia musimy mieć przygotowany cały materiał, również po angielsku, a jeszcze trzeba oddać go do druku. Na pewno będziemy chcieli spotkać się z jak największa liczbą środowisk i zbierać ich poparcie. Mowa tu o władzach na poziomie urzędów marszałkowskiego i wojewódzkiego, o środowisku akademickim. Za nami jest już spotkanie z dyrektorami miejskich i wojewódzkich instytucji. Jest oczywiście poparcie władz miasta - na spotkaniu Komisji Kultury, Turystyki i Promocji uzyskaliśmy jednogłośne poparcie, ponad wszelkimi podziałami politycznymi. Będę też organizował spotkanie środowisk niezależnych, pozainstytucjonalnych, a związanych z kulturą, bo sam wywodzę się z takich środowisk jeszcze z lat 80.

Czy nie jest tak, że o ile poprzednio balon oczekiwań był bardzo mocno napompowany, a potem pękł, o tyle teraz o staraniach Torunia jest dość cicho?

Myślę, że to dobrze. Skupiamy się dzięki temu na pracy. Nasz zespół spotyka się co tydzień, są też wspomniane spotkania ze środowiskiem artystycznym. Mnie się ten spokój podoba, bo nie ma niezdrowej sensacji i jakiegoś napięcia. Dookoła nas zaczyna się kampania wyborcza, są inne problemy, a my możemy działać w spokoju, który jest nam potrzebny. Kiedyś rzeczywiście był napompowany balonik, a teraz podchodzimy do tematu merytorycznie i rzeczowo. Mamy doświadczenie w pisaniu rozmaitych wniosków konkursowych, więc dbamy także o ocenę formalną i o to, czy finansowanie będzie miało swoje podstawy, bo kiedyś były do tego zarzuty. Komisja patrzy także na to, ile w mieście wydaje się na kulturę, a w Toruniu będziemy mieli przecież inwestycję kulturalną na bardzo wysokim poziomie, czyli Europejskie Centrum Filmowe Camerimage, kolejny argument do wzięcia pod uwagę. W pierwszej kolejności chcemy znaleźć się w finałowej rozgrywce. Mówiąc obrazowo - to tak, jak kadra piłkarska najpierw musi wyjść z grupy na zawodach mistrzowskich.

Poprzednio Toruń współpracował z Pampeluną, gdyż w 2016 roku Europejskimi Stolicami Kultury miały zostać miasta z Polski i Hiszpanii. W 2029 roku oprócz polskiego miasta zostanie wyróżniony ośrodek ze Szwecji. Czy planujecie nawiązać współpracę z którąś z tamtejszych kandydatur?

Na tym etapie na pewno nie. W tym momencie nawet nie wiemy jeszcze dokładnie, ile polskich i ile szwedzkich miast będzie kandydowało. Słyszałem, że będzie kandydowała Bydgoszcz, ale myślę, że nasz Urząd Marszałkowski będzie popierał obie wojewódzkie kandydatury i nie powinno być tu problemów. Na razie zobaczymy, ile miast przejdzie do dalszego etapu. Uważam, że dopiero jeśli wygramy, to wtedy przyjdzie pora na współpracę z tym miastem ze Szwecji, które także zostanie wybrane. Na razie musimy skupić się na Toruniu, a nie stawiać na jakiś szwedzki ośrodek nie mając pewności, czy on w ogóle wygra. Owszem, jeśli w finałowym etapie z obu krajów znalazłyby się np. tylko po trzy miasta, to wtedy można już nawiązywać kontakty, ale na razie nie wiązałbym się z jakimś jednym wybranym kandydatem.

Polecamy

Jak osobiście traktuje pan zaangażowanie swoje i LOT w starania Torunia o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury? Czy jest to dla pana największe zawodowe wyzwanie?

To jest dla mnie niesamowity rok, bo mam też stypendium ministra kultury na realizację pełnometrażowego filmu - obecnie piszę scenariusz, a we wrześniu zaczynamy pierwsze zdjęcia. Są też inne wyzwania, w tym związane z festiwalem Skyway, ale to rzeczywiście jest wyjątkowe.

Załóżmy, że starania kończą się powodzeniem i Toruń zostaje Europejską Stolicą Kultury. Czego w takim przypadku mogą oczekiwać w 2029 roku zarówno środowiska artystyczne, jak i zwykli mieszkańcy? Jak ten rok mógłby wówczas wyglądać dla Torunia i dla torunian?

Będzie oczywiście otwarcie i zamknięcie, będą koncerty, wystawy znanych twórców europejskich i światowych, o czym jest mowa w samej aplikacji. Myślę jednak, że bardzo ważne będą już wcześniejsze lata. Załóżmy, że w 2024 roku tytuł zostaje nam przyznany i mamy przed sobą kolejne lata na przygotowania. Byłby to czas, który trzeba odpowiednio przepracować. Jestem w kontakcie z twórcami z Wrocławia, z którymi rozmawiałem o tym, jak to wyglądało u nich w 2016 roku. Odczucia są mieszane, ale pytałem też o to, co się szczególnie udało. Jeden z pomysłów zakładał wejście artystów w inne dzielnice i w relacje z mieszkańcami. Sztuka trafiła w tkankę poszczególnych dzielnic, w ich przypadku nadodrzańskich. Chciałbym, żeby także u nas kultura i sztuka zaistniała bardziej poza starówką, również na osiedlach. Mamy zamiar obrać dwa kierunki - z jednej strony pokazać to, co już jest europejskiego w Toruniu, zaczynając od historii i czasów dawnej świetności, przez teraźniejszość aż po przyszłość. Z drugiej strony musimy jednak pamiętać o mieszkańcach, w tym o warunkach pracy dla młodych ludzi. Zorganizowanie koncertu światowej gwiazdy to kwestia pieniędzy, organizacji i miejsca. Mieszkańcy na pewno takie wydarzenia lubią, ale musimy pamiętać o nas samych. Chciałbym, żeby tytuł dał nam energię i chęć, otworzył nie do końca otwarte drzwi do współpracy i sprawił, że ludzie otworzą się na siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto