Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Romanowo. Los skrzywdził Basię Kowalczyk z aleksandrowskich WTZ. Teraz to ludzie chcą odebrać jej dom

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Barbara Kowalczyk od 20 mieszka w domu wybudowanym specjalnie dla niej. Działkę przekazała jej rodzina, ale właścicielem był partner, który zmarł
Barbara Kowalczyk od 20 mieszka w domu wybudowanym specjalnie dla niej. Działkę przekazała jej rodzina, ale właścicielem był partner, który zmarł Ewelina Fuminkowska
Barbara Kowalczyk od dziecka jest niepełnosprawna. Porusza się na wózku. Nie przeszkodziło to jej w podróżowaniu. Była szczęśliwa. Obok siebie miała kochającego partnera, przyjaciół i dom. Bo miała dom!

Zobacz wideo: Dyskonty, supermarkety, hipermarkety - czym się różnią?

Barbara Kowalczyk z aleksandrowskich WTZ to optymistka

To urodzona optymistka. Piękny uśmiech i rozpromienione oczy, ale czasem widać w nich łzy. - Zostali mi tylko przyjaciele i rodzina - mówi Barbara Kowalczyk. Opowiada nam swoją historię od najmłodszych lat, gdy przeprowadziła się z rodzicami do Romanowa z Mazur. Opowieść musimy przerywać kilka razy, żeby się wypłakać. Jest w niej piękna miłość, wspólne plany i śmierć.

Barbara Kowalczyk ma 52 lata, od 13. roku życia choruje na dystrofię mięśniową. Choroba postępowała w zaskakującym tempie. Kobieta od lat przykuta jest do wózka, ale nie przeszkodziło jej to cieszyć się każdym dniem. - Jedna z moich sióstr, starsza o kilka lat Wiesia, która też zmaga się z dystrofią mięśniową, powiedziała mi w młodości, że nie dożyjemy do czterdziestki. Ostatnio się śmiałyśmy, że żyjemy tak długo dzięki cudownej opiece, którą zapewnia nam trzecia siostra - opowiada pani Basia.

Początki choroby u sióstr były podobne. W okresie dojrzewania zaczęły się przewracać, chwiać. Badania wykazały chorobę genetyczną, na którą nie ma lekarstwa. Po szkole podstawowej, pani Basia skończyła liceum. Wiecznie uśmiechnięta i otwarta na ludzi. - Gdy miałam 24 lata, spotkałam Włodka i to była miłość od pierwszego wejrzenia. Silne, głębokie uczucie. Wtedy był w separacji ze swoją żoną. Rodzina, go ostrzegała, że nie będę zdrowa, że to będzie ciężar na jego barki. On jednak od początku chciał być ze mną - opowiada.

Były spotkania, długie rozmowy i romantyczne chwile. Pani Basia długo dojrzewała do decyzji o wspólnym zamieszkaniu. - Chcieliśmy wybudować sobie coś, gdzie będę mogła się poruszać. Moja rodzina dała nam działkę pod budowę domu.

Działka od rodziny

Działka w Romanowie to spory kawałek ziemi. Ponad hektar, jest dom i ogród. Siostra pani Basi przekazała działkę w darowiźnie panu Włodzimierzowi. - Pytała, czy mnie dopisać. A ja mówiłam, że przecież trzeba wierzyć ludziom, że nikt mnie nie oszuka - wspomina. - Przy budowie domu pomagała moja rodzina. Mama gotowała pracownikom, pracował też mój szwagier i brat. Siostra Włodka stworzyła projekt domu bez barier. Wszystko było pobudowane specjalnie dla mnie.

Dom stanął dwadzieścia lat temu. Salon, kuchnia, dwa pokoje, gabinet i łazienki. Pani Basia z partnerem byli szczęśliwi. Podróżowali i wspierali się nawzajem. - Zwiedziłam całą Europę. Była z nami często córka Włodka, Olga. Przyjeżdżała na wakacje, ale gdy dorosła ograniczyła kontakty. Nic nie wskazywało, że mamy się o coś kłócić. Kochałyśmy przecież tego samego mężczyznę.

Pan Włodzimierz pracował, pani Basia w domu często zostawała sama. Postanowiła, że zapisze się do aleksandrowskich WTZ. Tam poznała prawdziwych przyjaciół. Jak mówi, to jej druga rodzina.

- Chyba to, że jestem optymistką, pomogło mi wiele przetrwać. Od początku Włodek miał problemy z kręgosłupem. Kilka operacji i na końcu złamał jeszcze nogę - wspomina pani Basia. Mężczyzna zmarł 28 stycznia w szpitalu. Do końca była przy nim. - Moją mamą, która jest po udarze, niepełnosprawną siostrą i mną zajmuje się trzecia siostra. Na końcu jeszcze opiekowała się Włodkiem. Przy chorym ojcu zabrakło Olgi i jej wsparcia.

Już na pogrzebie 69-latka dało się odczuć niechęć dziewczyny do partnerki ojca. Po pogrzebie przyjechała do domu pani Basi i powiedziała, że posiadłość należy się jej.

- Włodek mówił, że nie zostanę z niczym. Nie myśleliśmy o notariuszu, testamencie - przyznaje. - Ja wierzyłam ludziom i ufałam jej.

Niepełnosprawna kobieta bez domu

Córka pana Włodzimierza zażądała czynszu od pani Basi, to bagatela - 3 000 złotych! Do tego jest jeszcze kara za bezprawne użytkowanie. Już raz przyjechała z mężem, by zabrać cześć rzeczy i dokumentów po ojcu. Było także spotkanie prawników zwaśnionych stron. Podczas negocjacji stwierdzili, że mogą odsprzedać nieruchomość za 360 000 zł! Pani Basia nie ma takich pieniędzy. - To dla mnie kwota z kosmosu. Mam 1700 zł renty, opłacam rachunki i całe życie dokładałam się do tego domu. Zawsze opłaty były na połowę, ze wsparciem rodziny kupiłam wiele rzeczy, a teraz dowiaduję się, że mogę zabrać jedynie osobiste przedmioty.

Do rodzinnego domu kobieta nie może się wprowadzić, bo nie ma tam miejsca. Musiałaby zająć pokój na piętrze. Chora starsza siostra nie zniesie jej na dół. To będzie wyrok dla aktywnej kobiety. W planach jest dobudowanie małego pokoiku lub zamontowanie windy. Na wszystko jednak trzeba pieniędzy. - Nas na to nie stać. Nie sądziłam, że córka mojego partnera tak się zmieni. Nie chcę mówić o tych wszystkich kłamstwach, bo nie będę karmić siebie nienawiścią. Nigdy nikomu źle nie życzyłam. Utrzymuję i opiekuję się tym domem, wspólnym Włodka i moim - dodaje.

Dom ma ogrzewanie na prąd, licznik córka pana Włodka przepisała na siebie. Zimą może wyłączyć energię, by kobieta się wyprowadziła. Już wysyła pisma i żąda prócz pieniędzy, opuszczenia domu.

Sprawa jest w toku. Próbowaliśmy skontaktować się z córką pana Włodzimierza. Bezskutecznie.

Z pomocą Basi ruszyli przyjaciele z WTZ. O ich akcji głośno jest w całym Aleksandrowie Kujawskim, ale także powiecie. Gdzie mogą, nagłaśniają zbiórkę pieniędzy dla 52-latki na portalu zrzutka.pl.

- Brakuje słów, by opisać wdzięczność. Każda wpłata przywraca mi wiarę w ludzi - przyznaje ze wzruszeniem Basia.

Przyjaciele chcą zebrać 360 000 zł lub kwotę, która pomoże wybudować mały domek dla pani Basi.

Bez wsparcia kobieta sobie nie poradzi. Wystarczy dorzucić cegiełkę na portalu zrzutka.pl. „Pomóżmy Basi odkupić jej dom”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Romanowo. Los skrzywdził Basię Kowalczyk z aleksandrowskich WTZ. Teraz to ludzie chcą odebrać jej dom - Aleksandrów Kujawski Nasze Miasto

Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto