Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Nie ma żadnych konfliktów w zespole". Przemysław Frasunkiewicz ocenia klęskę Anwilu Włocławek w Pucharze Polski

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Nie ma konfliktów w zespole, za to jest problem z mentalnością i realizacją założeń na parkiecie. - Anwil Włocławek potrzebuje jedynie pracy i czasu - przekonuje Przemysław Frasunkiewicz. Drużyna w tym sezonie nie wykonała już dwóch z trzech zakładanych celów.

Anwil Włocławek jechał do Sosnowca po Puchar Polski. Drużyna bezkonkurencyjna w Orlen Basket Lidze, ostatnio jeszcze wzmocniona dwoma głośnymi nazwiskami była najwyżej notowana przed turniejem. Na miejscu rozegrała jednak dwa kiepskie mecze. W ćwierćfinale z Arrivą Twarde Pierniki Toruń jeszcze się udało wygrać po dogrywce, ale w półfinale osłabiona kontuzjami Stal Ostrów była już znacznie lepsza.

- Nie dałem rady, zespół nie damy rady - przyznaje trener Przemysław Frasunkiewicz i podkreśla, że turniej jego drużyna przegrała już w piątek. - Nie wszyscy byli skoncentrowani na 100 procent, a przy tej formule turnieju takie podejście do pierwszego meczu odbija się w kolejnych dniach. Przez słabą głowę cierpi potem także ciało.

Włocławianie w Sosnowcu wyglądali źle. W sumie na parkiecie spędzili 85 minut, z tego może kwadrans był dobry. Nie było tempa w akcjach ofensywnych, brakowało pomocy w defensywie, zespół nie potrafił wyszukać i wykorzystać swoich przewag. - Nie broniliśmy zgodnie z tym, co sobie założyliśmy, popełnialiśmy błędy techniczne. Jeśli zawodnik z pozycji 1-2 w zespole rywala niszczy obrońcę z pozycji 3-4, to mamy problem - przyznaje trener Anwilu.

Od kilku tygodni wraca temat wzmocnień zespołu. Wydaje się, że zwłaszcza koszykarska osobowość Tomasa Kyzlinka nieco przytłoczyła Anwil. Od jego przyjścia zniknął Jakub Garbacz, w zasadzie nie ma miejsca w rotacji dla wracającego po kontuzji Kamila Łączyńskiego, a jest przecież jeszcze przyzwyczajony do dominacji Victor Sanders. Czasami można mieć wrażenie, że jedna piłka na parkiecie to za mało dla tej drużyny. Także potencjał ofensywny Zigi Dimca nie jest wykorzystywany.

- Tomas Kyzlink wciąż się uczy tego zespołu, a przy ekstremalnym zmęczeniu pewne rzeczy uciekają w głowie. Nie raz się zdarzy, że Victor będzie najważniejszym graczem, ale Tomas ma go odciążyć i wziąć więcej na swoje barki. Ktoś próbuje na siłę produkować problemy. To nie przedszkole, czasami ktoś się zdenerwuje, machnie ręką, a po meczu rozmawia normalnie z uśmiechem. To samce alfa, ale takich właśnie chcieliśmy, bo tacy gracze są w stanie trafić trudne rzuty - wyjaśnia Frasunkiewicz.

Anwil ma teraz dwa tygodnie wolnego, kolejny mecz w OBL dopiero 2 lutego. Wiele przepracować się jednak nie uda, bo większość podstawowych graczy wyjeżdża na zgrupowania swoich reprezentacji.

Do końca rundy zasadniczej zostało dziesięć meczów, nad wiceliderem z Sopotu Anwil ma trzy zwycięstwa zapasu. - Nie otwieraliśmy szampana po serii zwycięstw, tak po Pucharze Polski nie panikujemy, nie reagujemy na dziko. Musimy pracować i to nie ciężko, a mądrze. Potrzeba czasu, aby pojawiły się automatyzmy na parkiecie. Teraz trzeba wyczyścić głowy, bo wyprodukowanie takiego bilansu kosztowało wiele skupienia i sił. O to już apelowałem w szatni po meczu ze Stalą. Nie możemy myśleć o pozycji w tabeli, ale musimy wrócić po tej przerwie głodni. Wtedy nie widzę żadnego problemu - dodaje Frasunkiewicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Nie ma żadnych konfliktów w zespole". Przemysław Frasunkiewicz ocenia klęskę Anwilu Włocławek w Pucharze Polski - Gazeta Pomorska

Wróć na wloclawek.naszemiasto.pl Nasze Miasto