MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jerzy Zieliński z motocrossem w Lipnie związany jest od wielu lat. A jak zaczęła się ta przygoda?

Ewelina Fuminkowska
Archiwum j. zielińskiego
Od dziecka jeździł na dwóch kołach. By kupić swój pierwszy sprzęt, zbierał butelki i makulaturę, później sam go wyremontował. Jadać pociągiem zobaczył motocykl w powietrzu i ...

Tak to się zaczęło. Wracał wtedy pociągiem spod niemieckiej granicy, gdzie służył w wojsku. Licząc kilometry do domu, patrzył w okno i zobaczył motocykl w powietrzu. - „To jest to”. Wtedy tak sobie pomyślałem, a od dłuższego czasu szukałem sposobu, by zaktywizować mieszkańców Lipna, gdzie były same bójki i kradzieże - wspomina. Przejeżdżał wówczas koło toru motocrossowego i tak zakochał się w tym sporcie, że nawet złamana noga i żebra nie przeszkodziły mu w uprawianiu tej dyscypliny. Sportu, jak mówią motocykliści, dla prawdziwych mężczyzn.

Pan Jerzy, obecnie radny powiatowy, od dziecka kochał motocykle. Na pierwszy długo zbierał. Sprzedawał makulaturę i butelki, by zdobyć stary motocykl i go wyremontować. Pasje jak mówi, odwiedziły chyba po chrzestnym.

- Mój tato to raczej antytalencie motoryzacyjne. Miał syrenkę i gdzie nią wyjechał, tam porysował. Później ją łatałem i naprawiałem - wspomina.

Po wojsku wrócił do Lipna i zaczął prace w miejscowym LOK- u. Szef, widząc zaangażowanie i pasje dał młodym chłopcom, których motocrossem zaraził pan Jerzy, motocykl WSK 175. - Trochę ją przerobiliśmy i była idealną maszyną do treningów - dodaje nasz bohater. Od władz dostali także teren po byłej strzelnicy, gdzie przez lata robili swój wymarzony tor. Obecnie to jeden z najlepszych w Polsce.

- Pamiętam, jak jechaliśmy po pierwszy motocykl do Warszawy. Starym maluchem ja i ówczesny prezes wybraliśmy się do stolicy. Maszynę przywieźliśmy na dachu - opowiada.

W latach 80. po licznych rozmowach nastąpiła zmiana władz. Prezesem „Jastrzębia” został pan Jerzy Zieliński. - Byłem tymczasowym prezesem, tylko na trzy miesiące - zaznacza. - Jednak po tym okresie nie było chętnych i wybrano mnie ponownie.

Prezesem lipnowskiego klubu jest od 30 lat. Na ścianie w jego pokoju wisi pamiątkowy dyplom. Nie tylko to, bo na półkach rozstawionych jest 136 pucharów i kilka innych dyplomów. W 1999 roku został zasłużonym dla Miasta Lipna, teraz zasiada we władzach, które wybierają zasłużonych. Sportem zaraził także dwie córki, które były na każdych zawodach. Jego żona, choć większość zarobionych pieniędzy wydawał na motocross, nie miała nic przeciwko.

- To była złota kobieta. Cały czas mnie wspierał. Przy najdrobniejszej kontuzji się mną opiekowała - wspomina. Pan Jerzy o swoje żonie, która zmarła 11 lat temu, córkach i wnukach - ma dwóch wnuków i śliczną wnuczkę, mówi zawsze czule. Zawsze zaznacza, że to żona mobilizowała go do działania. Chłopcy w genach odziedziczyli miłości do sportu, a szczególnie do motocrossu.

Wspominaliśmy o kontuzjach. Zdawałoby się, że to temat poważny. Jednak pan Jerzy o kilku kontuzjach opowiada z uśmiechem. Ani przez chwilę go nie zniechęciły. - Na jednym z wyścigów zrobiłem coś w nogę. Poczułem ból. Pomyślałem, że to złamanie i nie ściągałem buta. Wiedziałem, że noga mi spuchnie i już go nie założę. Wyścig dokończyłem - opowiada. Po powrocie do domu poszedł do chirurga. Za tydzień kolejny mecz, więc nogi w gips nie dał włożyć. - Pojechałem i oczywiście znów się przewróciłem. Wtedy już wiedziałem, że bez gipsu się nie obędzie. Jednak po wyścigu okazało się, że noga jest cała. Sama się nastawiła.

Więcej przeczytasz w Tygodniku Lipnowskim

Wideo: Motocross w Lipnie. Mistrzostwa Polski Strefy Północnej

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto