Kilka godzin, aż cztery jednostki straży pożarnej gasiły pożar poszycia leśnego w miejscowości Barany (leśnictwo Komorowo).
- Spaliło się piętnaście arów poszycia leśnego. Do akcji zadysponowano jednostki OSP z Bobrownik, Radomic, Łochocina oraz PSP Lipno – wyjaśnia mł. kpt. Patryk Szajgicki, rzecznik prasowy PSP w Lipnie. - Gaszenie pożaru trwało około dwóch godzin.
To nie jedyny pożar poszycia w naszym powiecie, który miał miejsce w ostatnim czasie. W ubiegły piątek płonęło poszycie w Łochocinie. Tam zajęło się 36 arów. Do gaszenia pożaru prócz strażaków zadysponowano także śmigłowiec gaśniczy.
Każdego dnia lipnowscy strażacy wyjeżdżają do pożarów traw. - Zdarza się, że nawet cztery razy dziennie – dodaje mł. kpt. Szajgicki. - Najczęściej to podpalenia. Przypuszczamy, że to również przyczyna ogromnego pożaru trawy nad rzeką Mień. Wtedy spłonęły 4 hektary.
Trawy są bardzo suche. Wystarczy iskra, by pożar rozprzestrzenił się błyskawicznie. - Wielu rolników nadal wypala nieużytki i łąki, a to nie pomaga, wręcz szkodzi. Taki pożar wymyka się spod kontroli i rozchodzi dalej – tłumaczy strażak. - Często pożar traw przenosi się do lasu.
Do dziś lipnowscy strażacy wyjeżdżali dziesięć razy do pożaru poszycia leśnego i 54 do płonących traw.
- Czasem są to małe pożary, innym razem duże. Szkody dla środowiska są jednak potężne – powiedział mł. kpt. Szajgicki.
Pożary w lasach
Sytuacja w lasach jest krytyczna. Tylko w Nadleśnictwie Dobrzejewice doszło do 9 pożarów lasów. Obecnie jest trzeci, najwyższy, stopień zagrożenia pożarowego.
- Zmagaliśmy się ogromnym pożarem w Czernikowie. Spłonęło 7 hektarów nieużytków obok lasu. Był to bardzo cenny ekologicznie teren – powiedział Paweł Nas, nadleśniczy w Dobrzejewicach.
Jednak oprócz strat biologicznych, są to także straty finansowe. Koszty samolotu, jak i śmigłowca, które brały udział w akcji i kilkanaście razy zrzucały wodę, ponoszą Lasy Państwowe. Utrzymanie systemu ochrony przeciwpożarowych lasów kosztuje Lasy Państwowe około 100 mln zł. Również leśnicy z zaangażowaniem gaszą i chronią lasy.
- Wilgotność ściółki wynosi około dziesięciu procent, czyli tyle, co papier. Nie jestem zwolnieniem zakazu wstępu do lasów ze względu na zagrożenie pożarowe. Zwykły turysta nie podpali lasu, robią to osoby, które mają problemy ze sobą – dodaje nadleśniczy Paweł Nas. - Osoby, które spacerują rekreacyjnie, powiadomią nas o pożarze lasu i szybciej możemy interweniować. Sytuacja teraz jest bardzo zła. Mało osób zdaje sobie sprawę, że wypalanie traw nie daje nic dobrego. Podczas wysokich temperatur giną mikroorganizmy, które użyźniają glebę. Nie wspominam o zwierzętach, gniazdach z jajami ptaków. To każdy człowiek, mam nadzieję wie. Skutki dla przyrody są tragiczne.
Leśnicy i strażacy z utęsknieniem czekają na deszcz. My liczymy także na rozsądek ludzi, którzy przestaną bezmyślnie wypalać trawy i podpalać ściółkę.
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?