Anwil Włocławek - Trefl Sopot 74:89
Kwarty: 24:26, 21:15, 18:21,11:27
ANWIL: Booker 15 (3), 6 as, Zamojski 14 (4), Green 9 (1), Radić 8, 12 zb., Sulima 2 oraz Lichodiej 10 (2), Bussey 6, Pluta 4, Bogucki 3, Mielczarek 3 (1), Tomaszewski 0.
TREFL: Leończyk 19, 8 zb., Ł. Kolenda 12, Gruszecki 11 (3), M. Kolenda 8 (2) oraz Haws 14 (3), 5 as., Moten 11 (1), Paliukenas 2, Pułkotycki 2, Kowalenko 0, Rompa 0.
Nic dwa razy się nie zdarza? Nie w koszykówce. Anwil Włocławek rok temu w ostatniej kwarcie roztrwonił 19 punktów przewagi z Treflem. W sobotę przegrał ostatnią kwartą 11:27 i poniósł drugą porażkę w EBL.
Mecz od mocnego uderzenia rozpoczął Przemysław Zamojski. Skrzydłowy w 6 minut aż cztery razy trafił z dystansu. Tylko dzięki temu grający zespołowo Trefl od początku nie odjechał gospodarzom. W Treflu odpowiadali Karol Gruszecki z dystansu i Paweł Leończyk (14 pkt do przerwy) pod koszem, Dominik Olejniczak ćwiczył bez litości Adriana Boguckiego.
Dopiero w 14. minucie, po akcji 2+1 Andrzeja Pluty, Anwil Włocławek odrobił wszystkie straty. Włocławianie poprawili obronę, kilka razy zatrzymali akcje gości lub zmusili ich do trudnych rzutów. Nie tylko szybkie wejście Pluty na parkiet było nowością, wreszcie w swoim dawnym stylu zaczął trafiać z dystansu Lichodiej. Po jego trafieniach i "trójce" Garlona Greena było 44:32. Przewaga przed przerwą stopniała jednak do 4 punktów.
Po przerwie obie drużyny miały kłopoty w obronie, obie popełniały sporo błędów, ale to Trefl grał ciekawiej w ataku. Przewaga Anwilu Włocławek stopniała do 2 punktów, gdy w swoim stylu sprzed obrońcy za 3 trafił trzykrotnie Booker (58:50). Trefl był bezradny przeciwko akcjom Amerykanina.
Anwil Włocławek jednak grał wciąż falami. Kilka kolejnych nieudanych akcji (m.in. dwie straty Pluty) i przewaga jeszcze w tej kwarcie z 10 zjechała do zaledwie punktu (63:62). Znowu fatalnie prezentował się Tre Bussey.
W ostatniej kwarcie Trefl przejął prowadzenie po trafieniach z dystansu Hawsa i M. Kolendy. W Anwilu wszystko na siebie próbował brać Booker, ale był coraz lepiej pilnowany. W obronie był w dodatku nieobecny, zwłaszcza jak złapał 4 faul. Kolejne nieudane akcje gospodarzy nakręcały kontry Trefla (65:72 w 34. minucie).
Sopocianie z łatwością wykorzystywali powolną, niemal stojącą defensywę Anwilu. Po profesorsku zespołem kierował Haws i na 4 minuty przed końcem było już -10. To była katastrofa po obu stronach parkietu: 38 procent z gry, 18 strat, Radić 4/12 z gry, Booker 3/12.
Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?