MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Allan Starski - lubi, gdy praca przy filmie staje się przygodą

Małgorzata Chojnicka
Małgorzata Chojnicka
Allan Starski z "Politką"
Allan Starski z "Politką" Małgorzata Chojnicka
Z Allanem Starskim, scenografem filmowym i teatralnym, zdobywcą Oscara razem z Ewą Braun za scenografię do „Listy Schindlera” Stevena Spielberga i tegorocznym laureatem lipnowskiej „Politki” rozmawia Małgorzata Chojnicka

Kim jest dla Pana Pola Negri?

Wspomnieniami z mojego rodzinnego domu i opowieściami mojego ojca Ludwika. Jako mały chłopiec już dobrze grał na pianinie i grywał do niemych filmów w kinie Urania. Został wtedy wyciągnięty za uszy przez swojego ojca, ponieważ chciał on, by jego syn był poważnym pianistą, a nie taperem. Ta historia kina wiąże się z młodością mojego taty. Później przetacza się kino lat 30. Wiele filmów powstało przecież z udziałem mojego ojca. Pisał do nich scenariusze i piosenki. Po wojnie mój ojciec brał udział w realizacji pierwszych filmów w nowej rzeczywistości. Następnie ja wkroczyłem na tę filmową drogę. Pola Negri to po prostu kino, a je kocham najbardziej.

Cieszy się Pan z lipnowskiej „Politki”

Jest mi miło spotkać taką falę entuzjazmu filmowego. Dzięki ludziom, którzy pielęgnują ten festiwal, ich inicjatywie i uporowi, udaje się zapraszać do Lipna interesujących ludzi. Honorować i ugościć. Cieszę się, że w tym roku byłem to właśnie ja. Nie wykluczam, że może kiedyś na festiwal uda się ściągnąć jakieś światowe gwiazdy. Zawsze trzeba próbować, bo warto. Są takie momenty, że ludzie kina, nawet ci najwięksi, mają w swojej karierze przerwy. Może wtedy oderwaliby się od hollywoodzkiego blichtru i przyjechali do Lipna? A może udałoby się to połączyć z ich służbową wizytą w naszym kraju. Liczę na to, że u nas będą powstawały duże produkcje międzynarodowe. Wówczas będzie łatwiej zaprosić parę gwiazd do Lipna.

Do jakiego filmu chciałby Pan zrobić scenografię?

Trochę już zwolniłem tempo. Bardziej się skupiam na swoich spotkaniach z młodymi filmowcami, w sumie to na całym świecie. Prowadzę z nimi warsztaty filmowe. Odmówiłem ostatnio kilka dużych filmów, bo to jednak dwa lata życia poza Polską i bardzo intensywnej pracy. Nie chciałbym brać już na siebie takiej odpowiedzialności. Natomiast zawsze jest taki moment, kiedy ktoś z moich przyjaciół – reżyserów zaproponuje mi jakiś film. Wtedy nie odmawiam. Ostatnio Janusz Zaorski zaproponował mi film i wszystko możliwe, że będę go na jesieni robił. Cieszę się, bo pamiętam jak przed laty robiłem „Plac Waszyngtona” z Agnieszką Holland w Stanach Zjednoczonych, miałem od razu propozycję następnego amerykańskiego filmu w Bostonie. Jednak się nie zgodziłem, bo otrzymałem propozycję od Jerzego Stuhra „Historie miłosne”. To bardzo ciekawy, sympatyczny film z bardzo dobrym scenariuszem. Przyjechałem więc tutaj i zrobiłem film z przyjaciółmi. Bardzo lubię pracować z przyjaciółmi, bo wtedy praca nabiera zupełnie innego wymiaru. Staje się taką przygodą filmową, a nie tylko intensywną i stresującą pracą. Chociaż nie będę ukrywał, że przez całe życie kusiło mnie i pasjonowało poznawanie nowych ludzi, nowych ekip, a szczególnie tych wielkich reżyserów, z którymi dane było mi pracować. Lubię poznawać ludzi, o których najpierw coś słyszałem, a potem okazuje się, że mogę się z nimi zaprzyjaźnić, spotykać na planie i poza nim. Ci, którzy coś osiągnęli, są mniej zestresowani. Jeśli ktoś osiągnął pewien status, nie zamyka się już w sobie, nie denerwuje się i nie staje się nieprzyjemny dla otoczenia. Właśnie ci najwięksi są normalnymi ludźmi, z którymi warto przebywać.

Praca przy jakim filmie była dla Pana najbardziej stresująca?

Zdecydowanie najbardziej stresująca była praca przy „Liście Schindlera”. To po pierwsze, jak na naszą skalę był bardzo duży film, po drugie reżyserem był jeden z tych największych gwiazd reżyserskich. Bardzo wymagający i współpracujący z największymi. Starałem się tę swoją scenografię zrobić na takim poziomie, żeby on się czuł i komfortowo, i wiedział, że my, Polacy, też potrafimy takie filmy robić. Dbałem, by dostarczyć scenografię prawdziwą historycznie, która jest wierna temu, co sprawdziłem w dokumentacji. Pomagali mi w tym oczywiście historycy.

Trudny był dla mnie również mój pierwszy duży film światowy. To „Danton” Andrzeja Wajdy z Gerardem Depardieu, który robiliśmy w Paryżu w stanie wojennym. Miałem ekipę w 90 proc. francuską. Bardzo go intensywnie przeżyłem. Na ogół robię filmy, które mnie szalenie wciągają. Nie będę udawał, że praca z Romanem Polańskim przy „Pianiście” była jakimś relaksem. To było duże wyzwanie i duży stres.

Pana żona Wiesława jest wybitną kostiumografką. Jak pracuje się w takim artystycznym tandemie?

Pracuje się dobrze, ale jak wspinaliśmy się na wyższe „piętra” tych naszych zawodów, stawało się to bardziej stresujące w życiu codziennym. Kiedy żona robiła film „Jakub kłamca” z Robinem Williamsem i była na Węgrzech, ja pracowałem w Los Angeles. Po tych doświadczeniach doszliśmy do wniosku, że któreś z nas musi zrezygnować z tych wielkich wyzwań. Żona przestała wtedy pracować przy dużych, wielomiesięcznych produkcjach. Ale ciągle robimy razem spektakle telewizyjne czy reklamy. Na pewno nie była to łatwa decyzja, zwłaszcza dla Wiesi, która miała swoje artystyczne ambicje. Myślę jednak, że to w jakimś sensie pozwoliło na to, by nasze małżeństwo przetrwało te wszystkie stresy związane z pracą. Przejąłem rolę tego, który wyjeżdża na wiele miesięcy. Żona do mnie dołącza i pomaga mi przejść przez stresy które wiążą się z realizacją dużych filmów.

Czego Panu życzyć?

Odpowiem niezbyt oryginalnie. Zdrowia, po prostu zdrowia. W wieku, w którym jestem, ono jest najważniejsze. Jak jest zdrowie, to wszystkie ambicje są do zrealizowania. W tych zawodach, które ja wykonuję, oprócz inwencji artystycznej potrzeba prawdziwie końskiej kondycji. Bez dobrego zdrowia i siły fizycznej nie wytrzyma się na planie filmowym.

Dziękuję pięknie za rozmowę i życzę zdrowia!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto