Chociaż Zawisza Bydgoszcz to tegoroczny beniaminek, zwłaszcza pod koniec jesieni zaczął spisywać się bardzo dobrze. Piątkowy mecz zapowiadał się jako zacięty pojedynek i w istocie takim się okazał.
Spotkanie lepiej rozpoczęli lechici. W 12. minucie Gergo Lovrencsics popisał się idealną wrzutką na głowę niepilnowanego Łukasza Teodorczyka, ale najskuteczniejszy napastnik Kolejorza trafił jedynie w słupek. W odpowiedzi groźniej zaatakowali gospodarze, ale strzał Igora Lewczuka przeleciał obok słupka.
W 22. minucie poznaniacy objęli prowadzenie. Szymon Pawłowski dokładnie dośrodkował piłkę z prawego skrzydła, a Teodorczyk pewnym strzałem z pierwszej piłki nie dał szansy Wojciechowi Kaczmarkowi. Bydgoszczanie odpowiedzieli błyskawicznie – dwie minuty później Jakub Wójcicki podał piłkę do Michała Masłowskiego, który pewnym strzałem pokonał Maciej Gostomskiego.
W kolejnych minutach zdecydowanie jednak dominował Lech, który w 30. minucie odzyskał prowadzenie. Po kiksie w polu karnym Pawła Strąka Kasper Hamalainen podał piłkę do Teodorczyka, który głową posłał piłkę do siatki. Trzeba jednak przyznać, ze w tej sytuacji zarówno podający jak i strzelec byli na pozycjach spalonych, czego jednak nie zauważyli sędziowie.
Mimo wszystko prowadzenie Lecha do przerwy wydawało się zasłużone – poznaniacy częściej utrzymywali się przy piłce, częściej konstruowali akcje ofensywne, częściej strzelali na bramkę rywala. Wydawało się, że mecz mają pod kontrolą, a tymczasem w drugiej połowie to gospodarze przejęli inicjatywę. Już po kwadransie Zawisza doprowadził do wyrównania – Lewczuk w dziecinny sposób ograł Lovrencsicsa, dośrodkował w pole karne, a Bernardo Vasconcelos przy dość biernej postawie Mateusza Możdżenia precyzyjnym strzałem wyrównał stan meczu.
Wydawało się, że to otrzeźwi lechitów, ale nic z tego – już do końca meczu lepiej na boisku prezentowali się podopieczni Ryszarda Tarasiewicza, którzy spotkanie powinni wygrać. W 72. minucie po tym jak z piłkę minął się Gostomski Lewczuk miał przed sobą pustą bramkę, ale trafił głową obok słupka. 10 minut później Kolejorz znów był w opałach, ale bramkarz Lecha obronił uderzenie Wójcickiego.
W ostatniej minucie dość niespodziewanie to Lech mógł strzelić decydującego gola, ale Dimitrije Injac w niezłej sytuacji posłał piłkę tuż obok słupka.
Kolejorz mecz kończył w dziesiątkę po tym, jak w ostatniej minucie Luis Henriquez zatrzymał piłkę ręką, za co sędzia pokazał mu czerwoną kartkę. Końcowy wynik należy uznać za dość szczęśliwy dla Lecha, chociaż właściwie każda z drużyn równie dobrze mogła to spotkanie wygrać.
- W pierwszej połowie byliśmy lepsi i strzeliliśmy dwa gole. W drugiej połowie lepiej zorganizowanym zespołem był Zawisza, a my nie ustrzegliśmy się błędów – ocenił trzeźwo mecz Mariusz Rumak.
Zawisza Bydgoszcz - Lech Poznań 2:2 (1:2)
Bramki: 22., 30. Teodorczyk – 24. Masłowski, 59. Vasconcelos.
Żółte kartki: Skrzyński - Linetty, Trałka, Douglas, Teodorczyk, Injac.
Czerwona kartka: Henriquez (90. -za zagranie ręką).
Widzów: 7000 (w tym 500 kibiców Kolejorza).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Zawisza: Kaczmarek - Lewczuk, Strąk, Skrzyński, Ziajka - Goulon (34. Hermes), Drygas - Wójcicki, Masłowski, Carlos (90. Geworgian) - Vasconcelos
Lech: Gostomski - Możdżeń, Arboleda (46. Kamiński), Douglas, Henriquez - Trałka (64. Injac), Linetty - Pawłowski (73. Formella), Hamalainen, Lovrencsics – Teodorczyk.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?