Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Winyle z pierwszego tłoczenia, plakaty, koncerty w podziemiu. "Plakaton" to sklep inny niż wszystkie

Redakcja
Winyle z pierwszego tłoczenia, plakaty, koncerty w podziemiu. "Plakaton" to sklep inny niż wszystkie
Winyle z pierwszego tłoczenia, plakaty, koncerty w podziemiu. "Plakaton" to sklep inny niż wszystkie Szymon Starnawski
Od pierwszych dni maja, a oficjalnie od 18 maja, w podziemiach ronda Czterdziestolatka działa nowy sklep "Plakaton". To miejsce nie tylko dla koneserów, którzy poszukują kolekcjonerskich egzemplarzy czarnych płyt wydanych w czasach Beatlesów, Rolling Stonesów czy Jimiego Hendrixa, ale też dla tych, którzy po prostu mają ochotę zagłębić się na dłużej w świecie muzyki, poszperać na półkach i znaleźć coś, czego być może nigdy wcześniej nie słyszeli.

Winyle z pierwszego tłoczenia, plakaty, koncerty w podziemiu. "Plakaton" to sklep inny niż wszystkie

"Plakaton" zaczął działalność z pompą. W środę, 18 maja, w przejściu podziemnym pod rondem Czterdziestolatka po raz pierwszy, od kiedy istnieje tam targowisko, czyli od 25 lat, odbył się koncert. Zagrali Mamadou & Sama Yoon promujący swoją najnowszą płytę "Umbada", którą można kupić m.in. właśnie w "Plakatonie".
- Nie ukrywam, że miałem duży problem ze zorganizowaniem koncertu w podziemiach. Takie wydarzenie było pierwszym w historii ronda, więc miał to być test. Jeśli wszystko by się udało i spodobało ludziom, władze zapowiedziały, że zgodzą się na podobne przedsięwzięcia w przyszłości. Na szczęście zespół zagrał świetnie, przyciągnął ponad 500 osób, które doskonale się bawiły i władze uznały, że takie koncerty mogą odbywać się wcześniej. Dlatego już za około trzy tygodnie chcę zorganizować kolejny. Jeszcze nic nie jest dogadane, ale uważam, że najlepiej w takim miejscu sprawdzi się grupa grająca groove'owo i dynamicznie, dlatego rozważam, aby kolejnym zespołem, który tutaj wystąpi, byli Trzej Królowie - mówi Jarosław Polit, jeden z założycieli sklepu, który kiedyś prowadził inny sklep z płytami przy placu Unii Lubelskiej.

Polit "Plakaton" otworzył razem ze swoim kolegą, Rafałem Leśniakiem. - W sierpniu zeszłego roku miałem przyjemność spotkać się ze swoim kolegą podczas targów w Sopocie. Tam on występował jako sprzedawca plakatów, ja jako sprzedawca płyt. Staliśmy obok siebie i doszliśmy do wniosku, że połączenie sił dobrze by nam zrobiło i że fajnie byłoby stworzyć miejsce, które byłoby z jednej strony dla oka, a z drugiej dla ucha. Metodą prób i błędów mamy dzisiaj sklep "Plakaton" - opowiada. Miejsce nie tylko dla koneserów, którzy poszukują trudno dostępnych płyt winylowych z pierwszego tłoczenia, ale też dla zwykłych słuchaczy muzyki - o sprecyzowanym guście, ale też dla tych, którzy chcą znaleźć coś nowego, ale nie bardzo wiedzą, co dokładnie.

- Każdy z nas ma swoje preferencje muzyczne. Moją jest muzyka jazzowa i improwizowana, w tej dziedzinie mogę być najbardziej pomocny. W "Plakatonie" nie ograniczamy się jednak do jednego gatunku. Mamy też korzenie rockowe, r'n'b, soul, ale również dużo muzyki popowej, łagodniejszej - przekonuje Jarosław Polit. - W dzisiejszych czasach nie można prowadzić sklepu, który jest tylko realizacją prywatnych marzeń. To jest sklep, który jest otwarty na wszystkich. Są płyty tańsze, np. za 10 zł i to wcale nie jest gorsza muzyka, ale może płyty są po prostu bardziej zniszczone, ale są też płyty w pierwszych tłoczeniach. Nie ukrywam, że jest dla mnie satysfakcjonujące, kiedy ktoś wchodzi do mojego sklepu i znajduje coś, co go interesuje - dodaje.

Na miejscu znajdziemy więc artystów z wczesnego okresu jazzu, czyli Duke'a Ellingtona, Louisa Armstronga czy Jelly Roll Mortona, ale też z lat późniejszych (Miles Davis, John Coltrane), a także ze współczesnej awangardy - Peter Brötzmann czy Charles Gayle. Zadowoleni będą też miłośnicy muzyki rockowej - na półkach nie brakuje Led Zeppelin, kultowych płyt The Beatles i The Rolling Stones, czyli tego, co, jak określił Polit "tygrysy lubią najbardziej". Fani undergroundowych brzmień również znajdą interesujące egzemplarze. Jest Velvet Underground, a także Lou Reed.

Do "Plakatonu" warto zajrzeć też wtedy, kiedy poszukujecie płyty z edycji limitowanej. - W tej chwili posiadamy kilka takich egzemplarzy. Nie jest jednak łatwo je zdobyć. W latach 70. i 80. w Polsce większość ludzi słuchała na czarnych płytach naszej rodzimej muzyki. Dostęp do muzyki zachodniej mieliśmy utrudniony. Teraz większość komisantów przynosi to, co ludzie mieli w domach, czyli np. Annę Jantar czy Krzysztofa Krawczyka. Po płyty tzw. koneserskie trzeba jeździć w świat. Trudniej jest znaleźć dobre tłoczenie Hendrixa czy Coltrane'a. Trzeba pojechać zagranicę i tam te płyty zdobyć. Ktoś, kto będzie zaopatrywał się tylko w Polsce, nie będzie miał obfitej oferty - komentuje Jarosław Polit.

Właściciel sklepu nie rzuca słów na wiatr. Sam zamierza sprowadzać płyty z kilku różnych źródeł, a przede wszystkim z zagranicy. - Są wielkie giełdy winylowe np. w Utrechcie. Drugim źródłem są niestety często upadające sklepy. Mnie udało się kupić ofertę upadającego sklepu w Niemczech. Wówczas taki sklep kupuje się jako całość, ze wszystkimi dostępnymi tytułami. Ma to też wpływ na cenę, bo takie płyty, prosto z półki, powinny kosztować ok. 60 zł, a u nas są np. za 40 zł. Takich sklepów będzie niestety upadać coraz więcej. Inną metodą jest kontakt ze światem. Przychodzi klient z zagranicy i mówi, że ma ciekawą ofertę albo nawet klient z Polski, który na strychu znalazł kolekcję płyt swojej babci.

Zaalarmowana tym, co Polit powiedział o upadających sklepach, pytam, czy sam nie ma takich obaw. - Patrząc na rynek niemiecki, odnoszę wrażenie, że głównym elementem jest pomysł na miejsce. W "Plakatonie" płyta stanowi 50% asortymentu, a drugie 50% to plakaty. W przyszłości chcemy też sami drukować plakaty tutaj na miejscu. Dojdą też do tego koncerty i spotkania z ludźmi. Taki sklep nie może być tylko i wyłącznie sklepem, to musi być też miejsce spotkań. Utrzymanie takiego lokalu nie jest rzeczą najłatwiejszą, ale kto nie podejmuje wyzwań, ten nic nie ma - kwituje.

W obliczu tego, że sklepy płytowe często plajtują, ryzykownym pomysłem może wydawać się sprzedawanie winyli. Okazuje się, że czarne płyty, w takim nakładzie, w jakim są wydawane, sprzedają się doskonale. - Z płytą winylową jest bardzo ciekawa sytuacja. Zawsze wydawało mi się, że takich płyt słuchają tylko ludzie z mojego rocznika, ludzie dojrzali. Natomiast dzisiaj jest taki przedział. Płytą winylową zainteresowała się młodzież między 18. a 25. rokiem życia. Może to wynika z tego, że to jest dla nich coś nowego, może pamiętają to z archiwów swoich rodziców. Z drugiej strony zostali ci starzy, wierni słuchacze czarnej płyty. Jest też taki przedział 25-40 lat, którego zupełnie coś takiego nie interesuje - wyjaśnia Polit. - Trudno mówić jednak, że winyl przeżywa renesans. Dzisiaj tłoczy się płyty w ilości 500 lub tysiąca kopii i to jest rzeczywiście towar sprzedawalny w tym zakresie. Nie można tego porównywać z latami 70., kiedy tłoczyło się kilka milionów kopii i one się sprzedawały. Rynek zmienił się ze względu na Internet. Uważam też, że dzisiaj łatwiej jest wytłoczyć i sprzedać tysiąc winyli niż 1000 kompaktów - dodaje.

Jak już wspomnieliśmy, na miejscu można kupić zarówno nowe płyty, jak i używane. Jeśli nie jesteśmy pewni jakości takiego winyla, możemy sprawdzić go na gramofonie, który stoi w sklepie. - Po takie płyty zwykle sięgają zawodowcy, czyli osoby, które są w stanie ocenić jakość czarnej płyty, trzymając ją w reku. Wiadomo, że w winylu nie tylko stan płyty się liczy, liczy się też stan okładki, bo jest to jednak element kolekcjonerski. Dla kogoś, kto podchodzi do tego kolekcjonersko, posiadanie pierwszego tłoczenia jest jedynym powodem, dla którego sięgnie po płytę. Dla ludzi młodszych to już nie ma takiego znaczenia, liczy się sam krążek, jego wygląd, estetyka. Mam świadomość tego, że istnieje grupa koneserów i zwykłych słuchaczy i obie te grupy trzeba zaspokoić - mówi właściciel "Plakatonu".

Skupiliśmy się na płytach, ale "Plakaton" to przecież również plakaty. W chwili obecnej oferta sklepu jest przede wszystkim skupiona na klimacie popkulturowym. Znajdziemy więc plakaty muzyczne, przedstawiające znanych artystów czy związane z nimi symbole, a także z kultowych filmów. - Dodatkowo można kupić też słynne zdjęcia, które obiegły cały świat, jak np. robotnicy siedzący na belce na budowie w Nowym Jorku. Chcemy poszerzyć ofertę też o klasykę malarstwa, a także o znanych twórców, np. Rafała Olbińskiego czy Waldemara Świerzego. Mamy też kilka innych pomysłów, których na razie nie chcę zdradzać - opowiada Polit.

Miłośnicy plakatów będą więc zadowoleni nie tylko z szerokiej gamy produktów, ale też z ich cen. Za plakat w formacie 61 x 91 cm zapłacimy 20 zł, a za format 140 x 100 cm 46 zł. - Kiedy jednak pojawią się plakaty znanych twórców, ceny trochę wzrosną. Będzie więc podobnie, jak z winylami, czyli coś dla koneserów i coś dla fanów klasycznej reprodukcji - zaznacza Jarosław Polit.

Różnie kształtują się także ceny płyt. - Mamy grupę płyt za 10 i 15 zł, ale są też wczesne wydania i kupując taki egzemplarz, trzeba liczyć się z wydatkiem od 100 do 200 zł - kończy współwłaściciel "Plakatonu".

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto