Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uczennica szkoły w Wielgiem na internetowej grupie nawoływała do okaleczania się i samobójstwa

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Dziewczynka założyła grupę i namawiała do okaleczenia  się oraz popełnienia samobójstwa
Dziewczynka założyła grupę i namawiała do okaleczenia się oraz popełnienia samobójstwa Pixabay
Na jednym z komunikatorów internetowych dziewczynka z Wielgiego założyła grupę, do której zaprosiła swoich rówieśników, nie tylko z małej miejscowości w powiecie lipnowskim, ale także z większych miast. Dyskusja zaciekawiła rodziców, którzy odkryli szokujące filmiki.

Zobacz wideo: Polacy podzieleni ws. szczepień nastolatków.

Uczennica klasy czwartek na jednym z komunikatorów założyła grupę, na początku byli w niej tylko koledzy i koleżanki ze szkoły, ale dołączyły także dzieci z innych miast. Dziewczynka namawiała do popełnienia samobójstwa, sama pokazywała rany po okaleczeniach. Pojawiały się wulgaryzmy, zdjęcia, filmy, a dyskusja prowadzona była także podczas lekcji online.

Grupa, niestety, się rozwijała. Do czasu. Jedna z mam była zaniepokojona dziwnym zachowaniem córki, która spoglądała często w telefon. Matka zajrzała do komunikatora, wtedy odkryła, całą długą konwersację.
Kobieta jest także nauczycielką w szkole w Wielgiem, więc powiadomiła dyrekcję i pozostałych rodziców.

Sprawa trafiła też na policję. Funkcjonariusze z lipnowskiej komendy prowadzą postępowanie dotyczące demoralizacji małoletnich. - Rozmawialiśmy z mamą, która powiadomiła nas o sprawie. Po zebraniu dokumentów przekazaliśmy wszystko do sądu. Wszystko rozstrzygnie Sąd Rodzinny – powiedział podkom. Małgorzata Małkińska, oficer prasowa KPP w Lipnie.

Sprawa trafiła do policji w Lipnie

Do śledczych dostarczono także filmiki i rozmowę, nawet dorośli po przeczytaniu dostają gęsiej skórki. Uczennica czwartej klasy szkoły w Wielgiem pisała do innych: „Gdy jest ci smutno, to potnij się”, „Weź tabletki”, „Ja już wzięłam pięć tabletek”. Rozmowa przeplatana była wulgaryzmami. Reszty słów i tekstów nie możemy przytoczyć, mrożą krew w żyłach.

Trwa głosowanie...

Czy rodzice powinni sprawdzać telefony swoich pociech?

O sprawę zapytaliśmy także w lipnowskim sądzie, czekamy na odpowiedź. Choć cała grupa owiana była tajemnicą, a później była wyciszana, wieści szybko rozniosły się po gminie. Zaniepokojeni rodzice zaczęli do nas dzwonić i informować o poczynaniach nieletniej. - Nie chcę myśleć, jakie byłyby skutki później. Dobrze, że jedna z mam zajrzała do telefonu. To jednak pokazuje, jak mało wiemy o własnych dzieciach, niby interesujemy się ocenami w szkole, zachowaniem, a to, co w środku już jest nieważne. Kontrolujemy stopnie, a nie telefon – mówi jedna z mam.

- Moje dziecko nie było w tej grupie, ale wieści szybko rozniosły się po szkolnym korytarzu. Jedno drugiemu zaczęło opowiadać, o słynnej zabawie … (tu pada imię dziewczynki, dop. red.). Moim zdaniem sprawa miała być zamieciona pod dywan, bo przecież moderatorka grupy już leczy się u psychologa, o czym śmiało opowiada kolegom – tłumaczy jedna z matek.

Rodzice z Wielgiego są przerażeni

To, że dziewczynka ma problemy i korzysta z pomocy, nie kryje także szkoła. Matka czwartoklasistki poprosiła o to, by sprawa była załatwiona delikatnie, bo stan córki się pogorszył, a ona czuje się napiętnowana.

Osaczona miała być przez inną matkę, która odkryła tajemną grupę.

Szkoła w Wielgiem nie ma sobie jednak nic do zarzucenia. - Sprawą zajmowała się nasza pedagog, była rozmowa z terapeutą, a także spotkanie z rodzicami. Nie zostawiamy takich sygnałów bez zainteresowania. Dzieci zostały objęte pomocą – tłumaczy pełniąca obowiązki dyrektora Bożena El Maaytah.

Potwierdza to także szkolny pedagog, który wymienia wszystkie kroki, które podjęto po odkryciu grypy. - Głównie dwie dziewczynki tkwiły w tej niezdrowej sytuacji. To one zabierały tam głos. Zajęcia, które były przeprowadzone w klasach, były dla wszystkich, nie tylko dla dzieci z grupy. Nie możemy nikogo napiętnować.

Rodzice usunęli swoje pociechy z grupy. Jak powiedziało nam kilka osób, z nimi, prócz mamy, która odkryła konwersację, nikt się nie kontaktował. Wiedzą tylko o zajęciach z terapeutą przez internet, jednak dzieci będąc w swoich domach, mało angażowały się w rozmowę.
Zdziwieni są, dlaczego mama dziewczynki, która już się leczy i jest pod opieką psychologów, nie zagląda w telefon dziecka i nie kontroluje poczynań córki. - To nie jest napiętnowanie dziecka, to nie jest oskarżanie małej dziewczynki, bo większość 10-latek nie zna takich słów. Mama powinna zajrzeć do telefonu dziecka, tym bardziej podczas lekcji online – uważają.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto