Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tczew: Zwiedzili z dziećmi cały świat i napisali nietypową książkę! [ZDJĘCIA]

Anna Kordunowska
Jedna sytuacja, różny punkt widzenia - tak w skrócie opisać można niesamowitą książkę napisaną przez rodzinę podróżników.

O tej rodzinie pisaliśmy już w czerwcu i pewnie jeszcze nie raz pojawi się na naszych łamach. Ich życie jest bowiem pasmem niekończących się przygód, o których można pisać bez końca. Rodzina Łopacińskich, bo o nich mowa, to dwie odważne kobiety - mama Eliza i córka Łucja, oraz tata i syn, czyli dwóch szalonych Wojtków. Przez rok podróżowali dookoła świata i odwiedzali najdziksze zakamarki globu. Spali w namiotach i u nowo poznanych osób. Co lepsze - nie wzięli telefonu komórkowego i tabletu! Cel podróży był jeden: chcieli pokazać dzieciom, że świat nie jest zły, a ludzie są z natury dobrzy, chociaż często mają zdecydowanie gorsze warunki życia. Chcieli odnaleźć również miłość i szacunek do drugiego człowieka.

Udało się? - Zwiedzając świat nauczyliśmy się więcej, niż siedząc w szkolnej ławce - tłumaczył na pierwszym spotkaniu Wojtek. - Może i straciliśmy jeden rok nauki, ale było warto. Na własne oczy zobaczyłem to, czego uczyłem się na lekcjach geografii. Przykład? Wszedłem z ojcem na Kilimandżaro i teraz nie muszę się o tym uczyć, bo przecież tam byłem. Tak jest też zresztą rzeczy. Mogłem przecież wszystkiego dotknąć! Poza tym podszlifowałem język angielski, ale też nauczyłem się hiszpańskiego.

Wbrew pozorom Wojtek i Łucja styczność ze szkołą mieli cały czas. Dlaczego? Otóż przez całą wędrówkę odwiedzali napotkane na szlaku szkoły i opowiadali tamtejszym dzieciom o życiu w Polsce, naszej kulturze i tradycjach. - Byliśmy w szkole z blachy i gliny - opowiadali. - To, w jakich warunkach uczą się tamte dzieci, jest nie do pojęcia. Czasami prowadziliśmy prezentacje z polską flagą na plecach. Pokazywaliśmy jak żyje się w Polsce i jak wyglądają nasze święta. Tamte dzieci są bardzo ciekawe świata.

Rodzina odwiedziła 5 kontynentów i 40 państw, przejeżdżając 114 tys. km., korzystając przy tym z lokalnej, jak najtańszej komunikacji. W czasie wędrówki mieli ze sobą tylko jeden sprzęt - komputer. Potrzebny był im on do prowadzenia bloga i pisania książki, której druga część właśnie została wydana. „Zabrałam brata dookoła świata”, bo tak brzmi jej tytuł, to lektura, podobnie jak jej bohaterowie, naprawdę niezwykła i czarująca. Przedstawione w niej sytuacje opowiadane są z perspektywy czterech osób. Dlatego czytelnik w każdym wieku odnajdzie w niej odrobinę własnego „ja”. Zobaczyli, naprawdę, kawał świata! Przejechali tysiące kilometrów - widzieli piramidę Majów, zobaczyli Kanał Panamski, w Belize nurkowali z rekinami, a w Meksyku bawili się z małymi lwami, weszli w głąb dżungli i poznali króla Indian plemienia Naso. To tylko wierzchołek góry lodowej ich niesamowitych przygód, o których po powrocie chcieli bez końca opowiadać swoim przyjaciołom i rodzinie. Niestety, oni nie chcieli słuchać! Mała Lusia pisze w książce: „Po powrocie do szkoły zrozumiałam jedno - nikt z naszych kolegów i koleżanek nie chciał rozmawiać z nami o przygodach! Żyli swoim życiem i bardziej się interesowali grami oraz aplikacjami w telefonach niż tym, jak wygląda ogromny żółw, dżungla czy piramida Majów sprzed tysiąca lat. My z Wojtkiem dosłownie kipieliśmy od wrażeń, tematów do opowiadań i wspomnień niesamowitych przygód, a nie mieliśmy komu ich opowiadać...”

Przyjaciele nie byli zainteresowani, rodzina również nie słuchała z uwagą. Postanowili więc jeździć na festiwale, wykłady motywacyjne i targi podróżnicze, na które zawsze przyjeżdżają tłumy zainteresowanych osób. Jednym z takich festiwali był Family Travel Day, który odbył się w sierpniu tego roku. - Na tego typu festiwalach poznać można ludzi o podobnych zamiłowaniach - mówi pani Eliza. - Zjeżdżają się tam podróżnicy nie tylko z Polski, ale z całej Europy.

Na sierpniowym zjeździe podróżników pojawiło się małżeństwo, które z czworgiem małych dzieci wyruszyło przed siebie i przez osiem miesięcy podróżowało po świecie. Hmm... takich rodzin, o dziwo, jest więcej! Przeczytać można o nich w gazetach i niekiedy zobaczyć w telewizji, ale na pewno nie można ich porównać do znanych polskich podróżników - celebrytów. Oni zwiedzają świat w inny sposób, bez fleszy i wygód. Śpiwór, namiot i zatłoczone autobusy - tak wygląda ich codzienność. Jakie plany na przyszłość mają Łopacińscy? - Następny wspólny cel to podróż śladami Stasia i Nel - wyjaśnia Eliza Łopacińska. - Podczas wyprawy będziemy podróżować opisaną w znanej lekturze trasą w Afryce i czytać wraz z naszymi dziećmi książkę „W pustyni i w puszczy”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto