Szyją, bo w walce z koronawirusem przyda się każda maseczka!

Wielu z nas rozpoczyna dzień od sprawdzenia bieżących informacji na temat rozprzestrzeniania się koronawirusa i nowych zachorowaniach.

Stan epidemii stał się faktem. Wszystkie oczy zwrócone są na polską służbę zdrowia, która apeluje o pomoc. Zewsząd jesteśmy bombardowani informacjami, że w szpitalach brakuje środków dezynfekujących, maseczek, kombinezonów. Jednym słowem wszystkiego. Kto będzie nas ratował, jeśli pozarażają się lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni? I tak było ich za mało. Stąd też pojawiają się inicjatywy, które płyną z potrzeby z serca.

W niewielkiej lipnowskiej szwalni F.H.U. „Joanna” szwaczki podjęły się szycia maseczek ochronnych dla personelu medycznego. Zostają nawet po godzinach, by w ten sposób pomagać. - Uszycie maseczki nie jest skomplikowane – mówi pani Joanna, właścicielka F.H.U. „Joanna” w Lipnie. – Nasza szwalnia otrzymała niezbędne materiały i podjęłyśmy się realizacji tego zlecenia. Uszyłyśmy już tysiące maseczek na potrzeby polskich szpitali. To taki nasz udział w walce z koronawirusem. Nie ustajemy w działaniach i już spotkałyśmy się z przejawami życzliwości. Otrzymałyśmy ciasta z lipnowskiej cukierni. To był bardzo miły gest.

- Cała ta sprawa z wirusem dała nam wszystkim do myślenia – dzieli się swoimi wrażeniami Katarzyna Malinowska z lipnowskiej cukierni „Malinka” . - Nagle świat się zatrzymał, uwypuklając co jest w życiu tak naprawdę ważne. Możemy w wielu kwestiach się różnić, ale jesteśmy narodem , który w trudnych chwilach potrafi się zjednoczyć. Obserwując media społecznościowe, zauważam mimo tej trudnej sytuacji, wiele pozytywnych akcji. Każdy chce dać coś od siebie. Wspaniała akcja pomocy starszym ludziom w zakupach bardzo mnie wzruszyła. Gdy tylko dowiedziałam się o tych cudownych paniach, które szyją maseczki, nie wahałam się ani chwili by je wesprzeć. Czasem mały gest znaczy więcej niż milion spektakularnych wyczynów. Jesteśmy małą społecznością i uważam że powinniśmy się w tych trudnych chwilach wspierać. Mam nadzieją że ten skromny podarek osłodził im trudy pracy.

Takich inicjatyw jest więcej. Można je bez trudu wyśledzić na portalach społecznościowych. Jeśli ktoś dysponuje maszyną do szycia i potrafi ją obsługiwać, może się włączyć do takiej akcji. Ludzie na wiele sposobów starają się być pomocni. Ot, chociażby w zrobieniu zakupów osobom starszym, które są najbardziej narażone na zachorowanie.

Jednak najważniejsza jest nasza społeczna odpowiedzialność. Wiadomo, że trzeba zrobić zakupy, ale niech wyjdzie je zrobić raz na kilka dni jedna osoba. Nie po to zostały zamknięte szkoły, by dzieci razem z mamami chodziły sobie po sklepach. A takie widoki nie należą, niestety, do rzadkości. Czy naprawdę trzeba codziennie kupować po pięć plasterków wędliny? To skrajna nieodpowiedzialność, bo po drugiej stronie lady stoi człowiek, który martwi się nie tylko o swoje zdrowie, ale też swoich najbliższych. Teraz pojawiła się szansa, by zrobić coś dobrego samym siedzeniem w domu. Nie wychodźmy bez potrzeby, bo szkodzimy sobie i innym. Wszędzie stosowane są nadzwyczajne środki ostrożności. W Lipnie do sklepów mięsnych wchodzi po trzech klientów, podobnie jest w urzędach pocztowych, aptekach. Nikt nie narzeka, że czeka na chodniku – chociaż tyle dobrego.

Piękna pogoda kusi, by wyjść z domu. Jednak lepiej ograniczyć się do swojego ogródka, a jeśli go ktoś nie ma, może posiedzieć na balkonie. Im bardziej się teraz przyłożymy, może wcześniej wrócimy do normalności. Tak na nią narzekamy, a okazuje się, że była cudowna. To tak jak z nogą w gipsie. Dopiero w momencie jej unieruchomienia okazuje się, jak bardzo jest potrzebna.