Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sylwia Uzarska chciała tylko zrzucić kilogramy po ciąży. Teraz zaraża innych pasją do biegania

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkwska
W marcu minie pięć lat, od kiedy postanowiła zrobić coś dla siebie i zaczęła biegać. Teraz pokonuje nie słabości, ale kolejne sekundy na stoperze.

Na co dzień kierownik Klubu Dziecięcego „Bobrowiaczek”, żona i mama dwójki uroczych dzieci. Gdy dzwoniłam do pani Sylwii Uzarskiej, właśnie kończyła prasować. - Praca nie poczeka, a pobiegać zdążę- mówi.

Właśnie przez dzieci zaczęła biegać.

- Pamiętam, dokładnie to był marzec 2015 roku, wtedy zrobiłam swoje pierwsze kilometry - opowiada. - Postanowiłam, że muszę coś zrobić ze swoim ciałem po ciąży.

W sierpniu 2014 urodziła się Lenka. Dziś dzielna pięciolatka motywuje mamę i sama chętnie biega. Podobnie syn Piotrek, który ma 11 lat i jest zapalonym piłkarzem. Niejeden bieg pokonał z mamą.

- Na początku to nie były duże trasy. Biegałam tylko w okolicy. Robiłam kilometr, dwa, później trzy. Czekałam tylko, aż mąż wróci z pracy i ruszałam w trasę - tłumaczy.

Padło na bieg, bo do tego sportu nie trzeba mieć specjalistycznych ubrań, ani przygotowania. Wystarczą chęci i zacięcie. - Biegałam tylko dla siebie i nie myślałam, że będę brać udział w zawodach - opowiada pani Sylwia. - Jednak założyłam wtedy konto na Facebooku i dowiedziałam się o biegu Kujawiaka na 10 kilometrów. Postanowiłam spróbować.

Pierwszy bieg nie był łatwy, ale cała rodzina dzielnie motywowała panią Sylwię. Ją najbardziej lecące w dół kilogramy. Przez osiem miesięcy schudła 12 kilogramów. To była nie tylko okazja do zadbania o sylwetkę, ale jak mówi o zdrowie psychiczne.

- Będąc cały dzień w domu, to można oszaleć. Bieg to okazja, żeby się przewietrzyć i dotlenić mózg. Po powrocie, choć zrobię kilka kilometrów, zawsze mam większe chęci do pracy - mówi.

Namówiłam koleżankę, która teraz wysyła jej kolejne sukcesy. Motywuje innych. - Męża próbowałam, ale odpuścił. Teraz znów chce zacząć biegać - dodaje. Nie ukrywa, że są też tacy, którzy bardzo się dziwią. - Na początku pukali się w czoło. Kierowcy trąbili. Teraz już chyba ludzie przyzwyczaili się do biegaczy, bo jest nas coraz więcej. Kiedyś biegnąc, spotkałam mojego nauczyciela wychowania fizycznego. Zatrzymał się i patrzył z niedowierzaniem. Pytał „Sylwia, to ty?”. Prawda wcześniej nie lubiłam sportu, ale teraz nie robię tego dla ocen, ale siebie - tłumaczy.

Na ścianie wisi pokaźna ilość medali. To wszystkie turniejowe zdobycze. Są też statuetki, nawet za pierwsze miejsce. - Na początku nie patrzyłam na czas. Teraz chcę pobijać swoje rekordy - przyznaje. - Po tak długim czasie, nazbierało się też trochę medali. Najważniejsze to dobiec na metę, gdy wywalczę pierwsze miejsce to ukoronowanie moich starań. Nie ukrywam, że najbardziej lubię „dyszki”. Bieg na dziesięć kilometrów są najlepsze.

Jak każdy biegacz patrzy na krążek. Wybiera tylko biegi, które są w pobliżu. Nie planuje dalekich, bo jako mama nie ma na nie czasu. - Zdarza się, że podglądam jakiś bieg i się zastanawiam, czy się zapisać. Nagle dodają medal i krąży mi myśl, że takiego nie mam w swoim zbiorze. Wybieram je do kolekcji. Najdalej biegłam w Toruniu, ale mam marzenie, żeby w marcu przebiec półmaraton w Gdyni - zdradza. Dwa ma już za sobą. Wszystkich kilometrów i biegów nie liczyła. Aplikacja pokazuje, że od 2015 roku zrobiła 805 treningów. Na bieganie wokół domu zawsze znajdzie czas. - Tak układam dzień, żeby była chwila. Czasem wstaję o piątej rano, żeby o szóstej zrobić parę kilometrów. Był też taki okres, że nie miałam wolnej chwili. Cały grudzień nie biegałam, bo świąteczne przygotowania i praca - opowiada.

Obecnie jest kierownikiem w żłobku „Bobrowiaczek”. Praca z dziećmi to jej pasja. Wcześniej pracowała w Urzędzie Gminy jako asystent rodziny. Na początku nie myślała, żeby wystartować w konkursie na kierownika nowej placówki, ale zaryzykowała. - Wraz z pracownikami gminy tworzyłam klubik od początku. Szukałam inspiracji na zdjęciach w internecie. Wybierałam zabawki i mebelki. Zresztą to bardzo wdzięczna praca. Dzieci są urocze, mają swoje humory, ale są rozkosze. Tulą się, opowiadają po swojemu cały dzień, a najważniejsze, że rodzice nam ufają. Pomysł na utworzenie Klubu Dziecięcego to strzał w dziesiątkę - mówi.

W pracy też akceptują jej pasje i często, gdy odmawia ciasta do kawy, koleżanki żartują, że wybiega. - Prawda jest taka, że od pięciu lat trzymam wagę i mam zamiar dalej pokonywać kolejne kilometry.

Marzeń ma niewiele. Prócz półmaratonu w Gdyni, chcę zdrowia dla dzieci i siebie, bo to najważniejsze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sylwia Uzarska chciała tylko zrzucić kilogramy po ciąży. Teraz zaraża innych pasją do biegania - Gazeta Pomorska

Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto