Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rybnik. Mąż chciał zabić żonę? Kobieta tuż po wypadku powiedziała wprost: zrobił to celowo!

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Robert M. oskarżony został o usiłowanie zabójstwa swojej żony. Prokuratura twierdzi, że mężczyzna celowo doprowadził do wypadku i wcześniej wyłączył poduszkę przed siedzeniem żony.
Robert M. oskarżony został o usiłowanie zabójstwa swojej żony. Prokuratura twierdzi, że mężczyzna celowo doprowadził do wypadku i wcześniej wyłączył poduszkę przed siedzeniem żony. Barbara Kubica-Kasperzec
RYBNIK. Wszyscy świadkowie podkreślali zgodnie: kierowca nie miał żadnych szans, by z powodzeniem wykonać manewr wyprzedzania. Nie hamował, nie zwalniał, jechał przed siebie i przyspieszał celowo chcąc doprowadzić do czołowego zderzenia z ciężarówką. Takie wnioski można wysnuć po wysłuchaniu zeznań kolejnych świadków w sprawie sądowej przeciwko Robertowi M., który przez rybnicką prokuraturę oskarżony jest o usiłowanie zabójstwa swojej żony Małgorzaty.

Rybnik. Mąż chciał zabić żonę? Kobieta tuż po wypadku powiedziała wprost: zrobił to celowo!

Do zdarzenia doszło we wrześniu ubiegłego roku na ruchliwej ulicy Chwałowickiej w Rybniku. Mężczyzna miał celowo doprowadzić do czołowego zderzenia swojego samochodu z ciężarówką, a wcześniej wyłączyć w aucie po stronie pasażera poduszkę powietrzną. Proces oskarżonego toczy się w szybkim tempie przed Sądem Okręgowym w Rybniku.
W poniedziałek miała miejsca druga rozprawa w tej głośnej sprawie. Przed sądem zeznawali kierowcy innych aut, którzy widzieli całe zdarzenie, kobiety które już po wypadku udzielały poszkodowanej Małgorzacie M. pierwszej pomocy. Wszyscy zgodnie w swoich zeznaniach podkreślali jedno: kierujący swoją kią Robert M. zjechał na lewy pas jezdni, wyprzedzał inne auta, jechał prosto na dojeżdżającą do skrzyżowania z boczną drogą ciężarówkę. Nikt nie słyszał pisku opon świadczących o hamowaniu, nikt nie widział żadnych oznak potwierdzających hamowanie, nikt nie widział by kierowca wykonywał jakikolwiek manewr świadczący o tym, że próbuje uniknąć zderzenia. Dodatkowo kobiety udzielające na miejscu zdarzenia pierwszej pomocy poszkodowanej w wypadku Małgorzacie M. potwierdziły co usłyszały od rannej kilka sekund po tym, jak wyniesiono ją z wraku samochodu: on to zrobił celowo, chciał mnie zabić.

Była dobra widoczność, kierowca auta marki kia, musiał mnie widzieć

Jako pierwszy zeznawał kierowca samochodu ciężarowego marki MAN, w który wbił się osobówką Robert M. Za kierownicą tego auta siedział pan Darek, zawodowy kierowca. - Tego dnia byłą słoneczna, ładna pogoda, dobra widoczność. Od godziny 6 rano byłem tego dnia w pracy, miałem do wykonania jeden kurs, zawoziłem kolegę na plac budowy. Jadąc ulicą Chwałowicką w stronę centrum Rybnika, w okolicy zjazdu na betoniarnię, gdzie miałem skręcić w lewo, dojeżdżając do tego skrzyżowania, zauważyłem auto, które wyjechało z ciągu aut i uderzyło we mnie – zaznał kierowca ciężarówki. - Jechałem bardzo wolno, miałem już skręcą, ograniczyłem prędkość, miałem już włączony migacz. To auto jechało dosyć szybko, przyspieszało, nie zauważyłem w ogóle oznak hamowania tego samochodu w ogóle nie było hamowania. Moim zdaniem kierowca tego auta nie miał żadnych szans żeby wyprzedzić znajdujące się przed nim auta i wrócić z powrotem na mój pas. Nie zauważyłem, żeby ten kierowca wykonał jakikolwiek manewr by uniknąć zderzenia. Według mnie mógł odbić w lewo. – podkreślał świadek.

Jego zdaniem, gdyby nie to, iż on sam swoim autem przymierzał się do skrętu w lewo i zanim doszło do zderzenia zdołał całkowicie zatrzymać swoją ciężarówkę, siła uderzenia byłaby znacznie większa. - Tam nie było ani czasu, ani miejsca, by kierowca kii mógł wykonać manewr wyprzedzania – mówił szofer. Dariusz J. potwierdził, że od strażaka będącego na miejscu zdarzenia usłyszał, iż poduszka powietrzna przed fotelem pasażera, czyli przed tym który zajmowała Małgorzata M. nie otworzyła się. Jasno wskazał także, że jedna z dwóch kobiet podróżujących za feralną kią swoim oplem, powiedziała mu już po udzieleniu pomocy poszkodowanej w wypadku kobiecie, że ta zdradziła jej, że to mąż chciał ją zabić doprowadzając do „czołówki”. Podobne zeznania złożył drugi z podróżujących ciężarówką mężczyzn. Obrońca oskarżonego dopytywał świadka czy wie, jak w pojeździe działa system ABS i czy mimo to podtrzymuje swoje twierdzenia, że hamowania nie było. Świadek był jednak pewny swego. - Przy systemie ABS nie dochodzi wprawdzie do blokady kół, ale przy mocnym wciśnięciu hamulca ślady zostają na drodze – mówił Dariusz J.

Zderzenie tych aut było jak crush testy robione w telewizji

Zeznania złożyli także dwaj geodeci, którzy swoim autem jechali na umówione spotkanie do Popielowa. Podróżowali pasem w stronę Chwałowic i to ich auto między innymi miał rzekomo wyprzedzać oskarżony. - Widziałem, że za mną jedzie jeszcze jakiś samochód, zauważyłem, że mnie wyprzedza. Popatrzyłem do przodu i zauważyłem że z naprzeciwka jedzie na wprost niego ciężarówka. Samochód, który mnie wyprzedzał zrównał się ze mną i będąc na mojej wysokości uderzył w ciężarówkę – mówił świadek. - Jeszcze na moment przed zdarzeniem pomyślałem, że nie ma szans, żeby mnie wyprzedzić. Ten kierowca nie próbował mnie zepchnąć na prawo, żeby uniknąć zderzenia, nie widziałem próby hamowania, nie słyszałem sygnałów dźwiękowych. Ja też nie hamowałem, ale zwolniłem – podkreślał. Geodeta zeznał, że zatrzymał się kawałek za miejscem wypadku na poboczu i poszedł zobaczyć co się stało. - Nie podchodziłem do rannej. Widziałem kierowcę, który leżał czy siedział obok auta na trawie. Jedyne co mi się rzuciło w oczy, to to, że od strony pasażera nie wystrzeliła poduszka w tym aucie – mówił świadek.
Jego współpasażer opisał całą scenę nieco bardziej obrazowo. - Widziałem ten samochód przez ułamki sekund, jak mignął obok nas. Mógł się poruszać z prędkość ok. 80 km/h. Do zderzenia doszło wtedy, kiedy my praktycznie zrównaliśmy się z ciężarówką. Nie było żadnych szans, aby kierowca osobówki mógł przed nami zjechać na prawy pas. Wydaje mi się, że kierowca. To wszystko wyglądało jak te „crash testy” robione w TVN Turbo – zeznał świadek.

Kluczowe będą zeznania kobiety, której oskarżona powiedziała wprost: chciał mnie zabić?

Kluczowe dla sprawy mogą okazać się zeznania młodej kobiety, mieszkanki Jastrzębia-Zdroju, która podróżowała swoim autem za samochodem marki kia i potem po wypadku udzielała pierwszej pomocy poszkodowanej kobiecie. Marcelina W. powiedziała w sądzie wprost: już w momencie kiedy kierowca samochodu kia wykonał manewr zjazdu na lewy pas ruchu, widziałam jadący z naprzeciwka samochód ciężarowy. Już po zderzeniu to ona wraz koleżanką rzuciły się rannej na pomoc. - Odjechałam na pobocze, w tym samym momencie dużo mężczyzn zaczęło się gromadzić wokół tego auta, zauważyłam wyciek olej i krzyknęłam do nich, żeby wyciągnęli pasażerkę w bezpieczne miejsce. Widziałam, że kierowca wyszedł z samochodu o własnych siłach. Pasażerka leżała w złej pozycji, podbiegłam bo ona wydawał odgłosy świadczące o bólu i ułożyłam ją w pozycji bezpiecznej. Zapytałam ją: co się stało, czy kierowca zasłabł, co się stało, że wjechał na lewy pas. Poszkodowana powiedział: usiłował mnie zabić. Zapytałam ją: dlaczego?, a ona ona powiedziała, że chce od niego odejść i dlatego to zrobił – zeznawała kobieta. Co ważne kobieta podkreślała, że poszkodowana kobieta nerwowo szukała w przewieszonej przez ramię torebce okularów. I chociaż nie ustalono czy kobieta miała torebkę przewieszoną przez ramię już w aucie, czy przewiesili jej ją wynoszący ją z wraku mężczyźni, to ten fakt może przeczyć wcześniejszym zeznaniom Roberta M. oskarżonego o usiłowanie zabójstwa. W czasie pierwszej rozprawy mężczyzna zeznał bowiem, że bezpośrednio przed zdarzeniem kobieta miała szukać czegoś w torebce ułożonej na podłodze auta, u jej stóp, a on obawiał się, że żona sięga po nóż, którym podobno już wcześniej miała mu grozić.

Służby o zdarzeniu zaalarmowała pasażerka osobowego opla Agata K., koleżanka pani Marceliny. - Kiedy zakończyłam rozmowę z operatorem numeru alarmowego 112 podbiegłam do poszkodowanej. Zaczęłam ją wypytywać: czy widzi, czy słyszy, czy ma czucie w stopach, w rękach. Pytałam ją: czy jest świadoma, czy wie, co się stało. Kobieta odpowiedziała nam: wiem co się stało, to nie był wypadek, że to było celowe, mąż chciał mnie zabić. Powiedziała nam, że chciała od niego odejść, a on powiedział, że ich zabije – mówiła świadek. Obie panie zeznały także zgodnie, że w czasie gdy one czuwały przy kobiecie oskarżony nie wołał żony, nie pytał jak się czuje, nie podchodził do niej. Stał albo siedział przy swoim samochodzie. Zdrowiem żony mężczyzna miał się zainteresować dopiero w szpitalu, gdzie trafił podobnie jak pani Małgorzata na badania. Potwierdził to policjant, który asystował oskarżonemu w czasie jego wizyty w szpitalnej izbie przyjęć. - Mężczyzna był roztrzęsiony, zstresowany, dopytywał i nas i lekarzy o stan żony. Odpowiadaliśmy wymijająco. Przyznał, że nie zrobił tego celowo, mówił że przed zdarzeniem doszło w aucie do kłótni, ale nie chciał spowodować wypadku. Podczas oczekiwania na badania powiedział, że nie było celowości w zdarzeniu, bo szkoda mu byłoby samochodu, a dodatkowo jemu samemu też mogłoby się coś stać – zeznał policjant z wydziału ruchu drogowego rybnickiej komendy.

W sądzie odtworzono także krótkie, kilkusekundowe nagrania wykonane już po przyjeździe na miejsce zdarzenia służb, które wykonała swoim telefonem Marcelina W. Widać na nim rozbity samochód i słychać komentarz kobiety: „ja pier..., celowo jechał na czołówkę”. Filmik kobieta nagrała już po rozmowie z ranną kobietą, po udzieleniu jej pierwszej pomocy. Przyznała jednocześnie, że przed odjechaniem z miejsca zdarzenia rozmawiała jeszcze z kierowcą ciężarówki, w którą wjechał Robert M. i powtórzyła mu to, co chwilę wcześniej usłyszała od małżonki oskarżonego.

W czasie procesu Robert M. przez większość czasu patrzył przed siebie. Kilka razy zdarzyło mu się zerknąć na żonę, ale zeznań świadków wysłuchał z kamienną twarzą. W pewnych momentach z niedowierzaniem pokręcił głową. On sam na zakończenie rozprawy przyznał tylko: nie krzyczałem czy z żoną jest wszystko w porządku, bo sam byłem poszkodowany. Poza tym kilku mężczyzn trzymało mnie i powtarzali, że służby już jadą, będzie dobrze.

Kolejna rozprawa zaplanowana został na 30 czerwca. Zeznawać będą świadkowie powołani przez obronę oraz biegły. Ten zostanie przesłuchany by mógł uzupełnić swoją opinię w kwestii tego, czy poduszka powietrzna w aucie została rzeczywiście celowo wyłączona. Obrońca oskarżonego twierdził bowiem, iż posiada w aucie prywatnym podobny system włączania i wyłączania poduszek i w trakcie minionego weekendu w czasie domowego eksperymentu zdołał ją zdezaktywować za pomocą klucza wejścia do drzwi swojej kancelarii i nie potrzebował do tego klucza dedykowanego do tego samochodu.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto