Jadąc przez Lipno za basenem skręcamy w ulicę Żeromskiego. Jedziemy dziurawą ulicą aż kończy się asfalt. Nie mamy pojęcia, że właśnie przejechaliśmy granicę dzielącą miasto z gminą Lipno. Nie ma żadnych znaków, tablic. Jak się okazuje jesteśmy na na ulicy Aleksandowskiej. Oznajmiają to tabliczki na domach. Jedziemy kawałek dalej i co widzimy po lewej stronie ? Piękny nowy, ogrodzony dom a na nim duży napis Borek 40.
Skąd się wziął pomysł na Borek 40?
Wita nas bardzo miły gospodarz Łukasz Słupczyński, który, jak i my oraz mieszkańcy, nie wie, dlaczego przy Aleksandrowskiej pan Łukasz ma adres Borek 40.
- Tego nie wiem, ale od ponad roku usiłuję się dowiedzieć - mówi z uśmiechem pan Łukasz i wyjaśnia, że kiedy wybudował dom i udał się do urzędu gminy w Lipnie dopełnić formalności z nadaniem adresu, taki własnie otrzymał.
Kiedy wyraził zdumienie, usłyszał, że może to teraz wyglądać mało logicznie, ale teren jest w trakcie reorganizacji i żeby później nie musiał zmieniać adresu niech oswoi się z tym, który mu przydzielono.
Gdzie jest ta ulica, gdzie jest ten dom...
- Listonosz już wie, gdzie mnie i żonę szukać, więc cieszymy się, że pocztowiec jest cały czas ten sam. Pan, który spisuje liczniki za wodę też nas odnalazł. Inni pracownicy z obsługi gminy także już wiedzą gdzie szukać adresu Borek 40. Problem stanowi wytłumaczenie komuś obcemu, jak do nas dojechać - opowiada pan Łukasz. - Nawigacja nie dość, że nie zna takiego adresu to dodatkowo nie zna ulicy o nazwie Aleksandrowska. Nie mogę kurierowi powiedzieć, aby wpisał ulicę Aleksandrowską i jechał niemal do końca. Mamy małe dziecko. Problem był przy okazji szczepień obowiązkowych. Sołtys powiedział, że sprawa jest wyjaśniana i musimy czekać.
Zła aplikacja
Urzędnicy biją się w pierś i przyznają do pomyłki, choć nie do końca.
- Kiedy zgłosił się pan Łukasz Słupczyński, nie dysponowaliśmy jeszcze odpowiednią aplikacją w komputerze, więc adres z numerem domu nadaliśmy na podstawie mapek geodezyjnych które dostarczył petent. Według tych mapek wydawało się, że posesja jest wybudowana na terenie wsi Borek a w praktyce okazało się, że jest w zupełnie innym miejscu- wyjaśnia Jadwiga Lach, inspektor Urzędu Gminy w Lipnie.
Pani inspektor dodaje, że sprawa wymaga unormowania i w każdej chwili można to zrobić, ale niezbędna jest obecność zainteresowanego.
- Chodziłem do urzędu, bo jestem żywo zainteresowany uregulowaniem sprawy, ale za każdym razem tłumaczono mi, że mam czekać. Ostatnio rozmawiałem z sekretarzem gminy, który także kazał mi czekać. Ileż można czekać? - kolejny raz pyta Pan Łukasz.
Zmienią adres na inny
Inna urzędniczka gminy, z którą udało nam się porozmawiać twierdzi, że takiego bałaganu, jaki panuje na terenie wokół miasta Lipno, jeszcze nie widziała.
- Pracuję w urzędzie ponad 30 lat, ale to co jest teraz, przechodzi ludzkie pojęcie - mówi prosząc o zachowanie anonimowości.
Urzędniczka nie obciąża obecnych władz gminy. Uważa, że to są lata zaniedbań.
- Tam, gdzie teraz jest ulica Aleksandrowska, kiedyś była wieś Aleksandrowo, która należała do miasta. Miasto ulicę nazwało Żeromskiego, ale po zmianie granic, ulica o tej nazwie kończy się na granicy miasta. Dalej jest Aleksandrowska, bo leży w granicach administracyjnych gminy Lipno.
Nawigacja nie może odnaleźć takiej ulicy, bo w granicach administracyjnych miasta nie ma ulicy Aleksandrowskiej. Lipno oddało tereny wiejskie gminie i na tych terenach zapanował chaos. Cały teren wokół miasta Lipno był jednym sołectwem. Później podzielono obszar na dwa sołectwa nazywając je kolejno Lipno Jedne i Lipno Dwa.
Lipno I jest już unormowane i podzielone. Chaos administracyjny w rejonie Lipna II funkcjonuje do dzisiaj. Lipno dwa to największe i najbardziej rozległe sołectwo.
- Bez fizycznego udania się w teren, nikt nie jest w stanie nadać logicznego numeru nowo wybudowanym posesjom. Geoportal, program komputerowy, którym posługują się urzędnicy, moim zdaniem to jeszcze większy bałagan - mówi jedna z mieszkanek gminy.
Pan Łukasz Słupczyński ma spore szanse na zmianę adresu. Niewiadomo jednak, czy adres pozostanie do końca. Być może rada gminy uchwali inaczej.
- To kolejny dowód na to, że w dokumentacji są błędy i panuje chaos. Posługiwanie się aplikacją w komputerze przy przydzielaniu adresów to błąd - uważa mieszkaniec gminy.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?