Zobacz wideo: Nowy wiek emerytalny - wkrótce nowe zasady?
Tym razem do pożaru wyjechało siedem jednostek straży pożarnej: trzy JRG z Lipna oraz OSP Lipno, Wielgie, Radomice, Suradówek i Zaduszniki.
Wezwanie do pożaru otrzymali około godziny 2 w nocy. Na miejscu okazało się płoną rozdrobnione elementy pojazdów.
- Nasze działania polegały na podaniu trzech prądów wody w natarciu, przerzuceniu spalonych elementów i polewaniu ich wodą - wyjaśnił kpt. Patryk Szajgicki z PSP w Lipnie.
Pożar objął około 50 m kwadratowych.
Mieszkańcy mają dość. Narzekają na trujący dym i smród nie do wytrzymania.
- Śmierdzi na kilometr. Spalony plastik i materiał. Dym gryzie w gardle i nie można wytrzymać. Teraz okna są pozamykane, ale czuć nawet następnego dnia ten smród. Ile szkodliwych substancji przedostało się do środowiska - mówi nam mieszkanka Suradowa.
Wcześniej pojazdy płonęły na początku października. Już wtedy telefon w redakcji nie milkł. Dzwonili rozgoryczenie mieszkańcy. Tym razem było podobnie.
Skontaktowaliśmy się z właścicielem składowiska, który w ostrych słowach powiedział, co myśli o plotkach mieszkańców. Zaprzeczał, że to był duży pożar, a straż przyjechała tylko, dlatego że jest... odpowiedzialny.
- Nie było żadnego pożaru - mówi nam właściciel. - Wszyscy kłamią. Tylko trochę się dymiło. Wcześniej spalił się autobus, bo stróż zasnął i nie pilnował terenu, ale teraz nic poważnego się nie wydarzyło. Mamy kilkanaście kamer, możemy pokazać nagrania.
W tej sprawie pisaliśmy także do WIOŚ, ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?