Marta Turska - Grochocka jest lokalną artystką, zajmuje się wyjątkową dziedziną sztuki, jaką jest srapbooking, czyli po prostu rękodzieło. Jedna z jej prac ujęła jurorów podczas tegorocznego konkursu „Dzieło roku”. Marta zdobyła nagrodę Grand Prix. Ponadto m na swoim koncie sukcesy w różnych konkursach, jednak jak sama mówi, nie skupia się na tym tylko stara się iść do przodu i rozwijać dalej.
Szukała kartki
Lipnowianka tą wyjątkową dziedziną sztuki zajmuje się od pięciu lat.
- Wzięło się to z buszowania po internecie w poszukiwaniu kartki na ślub młodszej siostry - opowiada nam Marta Turska - Grochocka. - Nigdzie nie mogłam znaleźć nic ładnego i oryginalnego, więc sama wykonałam kartkę. Wtedy zaczęłam szukać różnych ciekawych technik, trafiłam na polskie forum internetowe i dowiedziałam się, że można również robić albumy na zdjęcia, oprawy na płótnie i wiele innych rzeczy.
Lokalna artystka uwielbia rękodzieło i gdy tylko może siada do pracy i pochłania się w swojej ulubionej technice. Musi jednak dzielić swój czas między inne obowiązki.
- Najczęściej scrapowaniem zajmuję się w weekendy - mówi Marta. - Na co dzień jest jeszcze praca, rodzina, dziecko. Dużo czasu poświęcam również na czytanie, to moja ogromna pasja, której oddaję się bardzo często. Mam też próby z zespołem, któremu również trzeba poświęcić czas. Staram się na wszystko gospodarować czas po równo.
Na co dzień Marta Turska - Grochocka pracuje jako wychowawca w świetlicy Szkoły Podstawowej nr 3 im. Mikołaja Kopernika w Lipnie. Ponadto od dwóch lat jest wokalistką w lokalnym zespole Embertune z Miejskiego Centrum Kulturalnego w Lipnie.
Dzieło roku
Marta została laureatką tegorocznej edycji konkursu „Dzieło roku” organizowanego przez lipnowski dom kultury. Była zaskoczona werdyktem jurorów, jednak nie mogła osobiście pojawić się na wernisażu.
- Nie mogłam być podczas ogłoszenia wyników i wręczenia nagród bo miałam próbę z zespołem na koncert, który był dzień później. Przyszedł pan Krzysztof Kowalewski z gratulacjami, a zespół się śmiał, że to prima apriliis - mówi Marta. - Generalnie co roku oddaję jakąś pracę, ale zawsze próbuję dać coś innego, aby sprawdzić, jak ludzie to zrozumieją.
Praca Marty Turskiej - Grochockiej zalicza się do dziedziny altered art, czyli sztuki przetwarzania czegoś zwykłego na coś innego. Była to stara książka, wycofana z obiegu, zakupiona w antykwariacie. Dodatkowo specjalistyczne pasty strukturalne, koronki, taśmy, a także kwiaty wykonane z filtrów do kawy. Wszystko połączone w jedną całość. Dodatkowo stare zdjęcie, które artystka również zakupiła w sieci.
- Był to element ryzyka, bo z jednej strony ktoś może się zachwycić i powiedzieć, że to świetna praca, a z drugiej strony, ludzie mogą się pukać w głowę, mówiąc że zniszczyłam książkę. Chodziło o wyraz emocjonalny i zaskoczenie widzów - mówi Marta.
Nie licząc całonocnego wysychania pomalowanego dzieła, złożenie wszystkiego w całość zajęło Marcie około czterech godzin.
- Siedzi się nad pomysłem, czasami coś mi się nie podoba więc go odkładam, odchodzę zajmuję się czymś innym i wracam do niego - opowiada artystka. - Może jest to banalne, ale najczęściej pomysły na prace przychodzą mi we śnie.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?