Zobacz wideo: Koniec z plastikowymi sztućcami i słomkami. Na dobre.
Sławomir Mularski od dziecka marzył o podwodnych eskapadach. Miał akwarium i przyglądał się rybkom. W 2006 roku spełnił swoje marzenia i został nurkiem. Prace połączył z pasją.
Nurkowie z Włocławskiego Centrum Nurkowego często z pełnym podwodnym ekwipunkiem odwiedzają nasz powiat. Ich celem jest jedno z najczystszych jezior w województwie - Jezioro Orłowskie.
- Gdy nie ma dobrej widoczności, to nie ma po co nurkować. Nic nie można zobaczyć, tu jest inaczej - mówi Sławomir Mularski i zabiera nas w podróż do świata ryb i niestety, śmieci.
Pan Sławek, o tym, by nurkować, marzył od dziecka. W 2006 roku zrobił kurs płetwonurka. Nie ukrywa, że zaczęło się od „Podwodnej Odysei” i akwarium, gdzie podglądał rybki. - Przyszedł czas na spełnienie marzeń - mówi. - Do podwodnych przygód nie trzeba mieć jednak super predyspozycji, każdy może zostać płetwonurkiem. Wystarczy umieć pływać i przejść badanie lekarskie. Nurkowanie jest praktycznie dla każdego.
Od momentu, gdy pan Sławek zaczął nurkować, sprzęt bardzo się zmienił, co znacznie ułatwia. - Nie był rękawic i butów, co powodowało, że byliśmy pod wodą krócej. Na około 20 metrach, woda około 4 stopni Celsjusza - tłumaczy nurek. - Teraz są specjalne butle i skutery podwodne.
Wróćmy jednak do Jeziora Orłowskiego, w którym często goszczą nurkowie.
- Słyszałem wiele legend, które ma skrywać w sobie jezioro. Mogę tylko powiedzieć, że coś tym jest. Z pewnością to niezwykły akwen, który skrywa historie naszych przodków - mówi pan Sławomir.
Jedna z legend, która krąży po okolicy, opowiada o Napoleonie, który wracając z jednej z wojen, zatopił tam skarb. Choć w Polsce, każdy opowiada, że w jeziorze zatopiony został czołg.
- Oczywiście, że słyszałem, ale czołgu tam nie ma. Od strony Czarnego za to, jest pełno zatopionych łódek rybackich. Nie przez przypadek, sprawiła to ręka człowieka - dodaje pan Sławek. Niektóre tworzą piękny podwodny krajobraz. Są jednak i śmieci. - Pełno plastykowych butelek, woreczków foliowych, pojemników po robakach i petów. Widać, gdzie był rybak, bo w tym miejscu jest ich pełno - dodaje.
Są też ryby, które płyną za nurkami, bo ci dotleniają wodę tlenem, który ulatnia się butli. Jezioro Orłowskie w 70 proc. zamieszkują drapieżnicy. Dużo jest okoni, uklei, linów. Pojawiają się raki, ale był również sum, który mógł ważyć nawet 10 kg.
- Wędkarze mówią, że ryby nie biorą, ale to oni źle się ustawiają. Jezioro Orłowskie to także doskonałą bazą dla płetwonurków, bo są tam platformy do ćwiczeń - tłumaczy nasz bohater.
Dla nurków zagrożeniem są sieci zostawiane przez kłusowników, dlatego zawsze mają przy sobie nóż, skutery, które pędzą po to tak małych akwenach i wędkarze, którzy albo zarzucają żyłkę, myśląc, że to ryba lub rzucają kamień.
Warto zobaczyć jezioro z drugiej strony, a jest możliwe. Każdy może, w obecności instruktora z Włocławskiego Centrum Nurkowego, zejść na głębokość 6 metrów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?