Zobacz wideo: Tanieją mieszkania. Rekordowa liczba ofert sprzedaży.
Ścieki na podłodze w mieszkaniu w Lipnie
Czasami sąsiedztwo bywa uciążliwe i wcale nie chodzi tu o problematycznego sąsiada, który głośno słucha muzyki. Może to być równie dobrze studzienka kanalizacyjna, która jest pierwszym „punktem” odbioru ścieków z zakładu przetwórstwa owocowo – warzywnego. W takiej sytuacji jest pani Anna, która mieszka przy ulicy Skępskiej w Lipnie. W piątek po pracy spotkała ją wyjątkowo śmierdząca niespodzianka. Otworzyła drzwi do budynku gospodarczego i przeżyła prawdziwy szok.
- Nie zaglądam codziennie do budynku gospodarczego, bo nie mam takiej potrzeby – mówi pani Anna. – Gdy weszłam tam w piątek po południu, po prostu zamarłam. Cały budynek został zalany ściekami. Na podłodze znalazła się zawartość miejskiej kanalizacji, połączona ze ściekami przemysłowymi. Wybiły one z brodzika, bo to jest najniższy punkt w budynku. To tylko usiąść i płakać.
Pani Anna zaadaptowała budynek gospodarczy na mieszkanie. Stworzyła przytulne lokum, które teraz wymaga kapitalnego remontu. Do wymiany są podłogi i meble, trzeba też będzie osuszyć ściany i skuć tynki do takiej wysokości, do jakiej sięgała śmierdząca maź.
- Przyjechali pracownicy Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Lipnie i oczyścili studzienkę – relacjonuje pani Anna. – W tamtych dniach nie było żadnej awarii, a więc zrzut ścieków z zakładu przetwórstwa owocowo – warzywnego musiał być na tyle duży, że doszło do spiętrzenia ścieków. Maź osadziła się aż na pokrywie studzienki. Doradzono mi wystąpienie o wypłatę odszkodowania. Tak zrobię, by dochodzić swych praw.
Na wypłatę odszkodowania pani Anna będzie musiała poczekać, bo wszelkim formalnościom musi stać się zadość. Faktem jest, że w tej chwili ma śmierdzące podwórko i budynek, do którego aż strach wejść. To przerażająca rzeczywistość.
Mieszkanka Lipna: - Wynajmę firmę do sprzątania
- Na pewno sama nie zabiorę się za sprzątanie, bo obawiam się o własne zdrowie – kontynuuje. – W czasie pandemii, kiedy mamy wszystko dezynfekować, mam ścieki komunalne w całym budynku. Będę musiała skorzystać z usług jakiejś profesjonalnej firmy, która zdezynfekuje pomieszczenia. Jestem rozgoryczona.
Ten budynek pełnił też funkcję spiżarni. Nasza bohaterka, jak każdy zapobiegliwy człowiek, zgromadziła tam zapasy na zimę. Teraz musiała wyrzucić ziemniaki, marchewkę, cebulę i jabłka, które dostała od cioci z sadu.
- Jest mi niewyobrażalnie przykro – żali się nasza bohaterka. – Tak się cieszyłam, że mam miejsce, w którym mogę ulokować gości. Mój dom jest niewielki i jakiekolwiek odwiedziny krewnych z noclegiem stanowiły problem. Wyremontowanie tego budynku kosztowało mnie dużo pracy, a teraz wychodzi na to, że znalazłam się w punkcie wyjścia.
Do sprawy na pewno wrócimy, bo będziemy monitorować sytuację pani Anny, która jest nie do pozazdroszczenia. I jak się ma ona cieszyć nadchodzącymi świętami, gdy dotknęło ją tak śmierdzące zdarzenie.
Życie potrafi pisać zaskakujące scenariusze, ale w niektórych przypadkach zdecydowanie przesadza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?