Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Matuszyński z Wielgiego z zapałek buduje architektoniczne perełki [zdjęcia]

Małgorzata Chojnicka
Małgorzata Chojnicka
Kazimierz Matuszyński z wykonaną przez siebie miniaturą kościoła w Wielgiem
Kazimierz Matuszyński z wykonaną przez siebie miniaturą kościoła w Wielgiem Małgorzata Chojnicka
Kazimierz Matuszyński z Wielgiego od dziesięciu lat jest na emeryturze. Kiedy się nią nacieszył, zabrał się za hobby, na które wcześniej brakowało mu czasu. Ma w sobie plastyczną smykałkę i ciągnęło go do modelarstwa. Z zapałek potrafi wyczarować prawdziwe cudeńka.

Zobacz wideo: Emerytury i renty KRUS - co warto o nich wiedzieć

Były pracownik Stoczni Szczecińskiej

Emerytura może być cudownym okresem, jeśli tylko człowiekowi dopisuje zdrowie. Ma bowiem wreszcie czas na życiowe przyjemności, bo wcześniej na pierwszym miejscu były obowiązki zawodowe. Trudno przecież wygospodarować wolną chwilę, kiedy ma się małe dzieci i pracuje się na pełnym etacie. Przychodzi jednak czas, kiedy te proporcje się zmieniają. Jest to emerytura, z której można czerpać garściami.

Kazimierz Matuszyński z Wielgiego od dziesięciu lat jest emerytem. Wspólnie z żoną przez długie lata pracował w Stoczni Szczecińskiej. Razem podjęli decyzję, że na emeryturę wrócą w swoje rodzinne strony i tak też się stało. Najpierw postanowił nacieszyć się wolnym czasem i oddał się urządzaniu ogrodu. W jego przypadku połączenie umiejętności spawania ze zmysłem plastycznym dało rewelacyjne efekty. Oryginalna altana, która wyszła spod jego ręki, naprawdę przykuwa uwagę.

- Altanę zrobiłem bez używania giętarki – zdradza pan Kazimierz. – Wszystkie elementy wyginałem w imadle, a następnie spawałem. Jej wykonanie zajęło mi sporo czasu, ale jestem zadowolony. Zrobiłem wszystkie stoły, krzesła i kosze. Trochę się tego nazbierało, bo zawsze coś jest potrzebne.

Trwa głosowanie...

Czy na emeryturze trzeba się nudzić?

Modele i cudeńka z zapałek pana Kazimierza z WIelgiego

Pan Kazimierz od lat interesuje się modelarstwem. Jako młody chłopak zrobił model wietnamskiej łodzi, która miała dziób w kształcie łabędzia. Gdy synowie podrośli, starał się zainteresować ich tym hobby i to z dobrym skutkiem. Podobnie jak przekonał ich do zbierania znaczków pocztowych. Potrafił godzinami przeglądać z nimi klasery. Ponadto nasz bohater ma wprawną rękę do rysunku, co odziedziczył po nim starszy syn. Bez problemu obaj potrafią narysować ujmujący krajobraz.

Od dwóch lat nasz bohater jesienne i zimowe miesiące spędza na konstruowaniu budowli z zapałek. Ma na swoim koncie wiatrak, góralską chatę, ale prawdziwą dumą jest miniatura drewnianego kościoła w Wielgiem. Każdą zapałkę przed przyklejeniem trzeba zapalić i natychmiast zgasić. I trzeba mieć w sobie mnóstwo cierpliwości, bo taka praca zajmuje długie miesiące. Żona żartuje, że tylko dokupuje mężowi zapałki.

- Bardzo mi zależało na zrobieniu tego naszego kościółka w miniaturze – opowiada pan Kazimierz. – Jest on piękny, ale czas był dla niego bezlitosny. A tak będziemy mieli w domu taką pamiątkę.

Niedawno zrobił model żaglowca. Jednak nie zadowolił się kartonowym modelem, bo postanowił miniaturowe wręgi zrobić z cieniutkiej sklejki. Była to praca wyjątkowo precyzyjna, bo trzeba było dociskać poszczególne elementy i czekać aż klej zaschnie, ale żaglowiec wyszedł przepiękny.

Pan Kazimierz potrafi jeszcze wypalać obrazy na sklejce. W planach ma duży krajobraz.
– Teraz ciężko jest dostać dobrą sklejkę do wypalania – kontynuuje. – Zrobiłem kilka mniejszych widoczków. Na jednym z nich jest nawet wieża klasztoru w Oborach. Marzy mi się większy krajobraz i muszę się za niego zabrać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto