Janusz Krasucki od trzech lat jest na emeryturze, ale nie zamierza rozstawać się z mundurem strażackim. W kwietniu ubiegłego roku został wybrany prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w Lipnie. Nic dziwnego, doświadczenia zawodowego można mu jedynie pozazdrościć.
Strażak w Lipnie od 1987 roku
Do lipnowskiej straży pożarnej trafił po szkole pożarniczej 1 października 1987 r. i służył w niej przez 30 lat. Przeszedł praktycznie przez wszystkie stopnie awansu zawodowego. W 1999 roku awansował na stanowisko zastępcy komendanta. Cały powiat lipnowski znał jak własną kieszeń i wszystkie jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej. Wiedział doskonale, jakim sprzętem dysponuje każda z nich. Taka wiedza sprawdza się w sytuacjach, kiedy liczy się czas dotarcia na miejsce pożaru czy wypadku.
- W ostatniej klasie technikum zdecydowałem, że zostanę strażakiem – mówi Janusz Krasucki. – To były czasy, kiedy szkoły średnie odwiedzali przedstawiciele służb mundurowych. Zachęcali i rozdawali ulotki informacyjne. Jedną z nich z adresem Szkoły Chorążych Pożarnictwa w Poznaniu mam do dziś. W głowie tkwi mi takie wspomnienie z dzieciństwa. W Wolęcinie, z którego pochodzę, nigdy nie było Ochotniczej Straży Pożarnej, ale za to dość prężnie działała w sąsiednim Grodzeniu. Do dziś pamiętam, jak jechali z sikawką w konie do pożaru domu w Jastrzębiu.
Nie każdy może być strażakiem, bo to ciężka służba. Tu potrzebne jest nie tylko żelazne zdrowie, ale i silna psychika. Najgorsze są wypadki komunikacyjne, kiedy strażacy pomagają wydostać zakleszczone osoby z pojazdu. – Przez te lata służby miałem do czynienia ze wszystkimi rodzajami zagrożeń – opowiada Janusz Krasucki. – Najgorszy był pożar lasu, kiedy paliło się 100 hektarów. Prawdziwą plagą było wypalanie traw, które tak ciężko wytępić z ludzkiej mentalności. A trochę śmiechu było ze zdarzeniami z udziałem kotów. Ściągaliśmy je drzew i wyjmowaliśmy ze studzienek, a przestraszone zwierzaki nie były skłonne do współpracy.
Prezes OSP w Lipnie
Teraz nasz bohater realizuje się jako prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Lipnie. Z sukcesami ubiega się o pozyskanie środków na zakup sprzętu. Pisze programy i staje w konkursowe szranki. W ten sposób udało się pozyskać środki na umundurowanie młodzieżowej drużyny pożarniczej czy zakup automatycznego defibrylatora. Ponadto środki z budżetu obywatelskiego na przyszły rok zostaną przeznaczone na wyposażenie nowego samochodu ratowniczo – gaśniczego.
Najbardziej cieszę się z tego, że nasza straż stała się wielopokoleniowa – podsumowuje pan Janusz. – Służą tu i dziadkowie, i wnuczęta. Mamy również panie, a naszą przyszłością jest drużyna młodzieżowa, bo ci młodzi ludzie przejmą po nas pożarniczą „pałeczkę”.
Była zastępca komendanta PSP w Lipnie
Janusz Krasucki trzy lata temu przeszedł na emeryturę ze stanowiska zastępcy komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Lipnie. Jednak z mundurem się nie rozstał, bo udziela się w lipnowskiej OSP, gdzie jest prezesem. Z powodzeniem ubiega się o pozyskiwanie środków na zakup sprzętu. W jego ślady poszedł syn, który pełni służbę w Komendzie Miejskiej PSP we Włocławku i studiuje w Szkole Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie. Pan Janusz na emeryturze zajął się pszczelarstwem. To wciągające hobby. Ma kilka uli i własny miód. Urodził się pod znakiem Skorpiona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?