Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jaka piękna, jaka wzruszająca, jaka kiczowata żałoba - premiera w Teatrze Polskim [recenzja]

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Żałoba jest stanem duszy, ale bywa też negocjacyjną strategią czy konwencjonalną pozą
Żałoba jest stanem duszy, ale bywa też negocjacyjną strategią czy konwencjonalną pozą Natalia Kabanow
Teatr Polski, zgodnie z zapowiedzią jego dyrektora, Wojciecha Farugi, wyszedł z gmachu przy ul. Mickiewicza i wędruje po Bydgoszczy. Najpierw zajrzał do I Liceum Ogólnokształcącego.

Adres nie jest przypadkowy. Do wybuchu wojny w XIX-wiecznym budynku przy pl. Wolności mieściło się Państwowe Gimnazjum Klasyczne. W prezencie dzisiejszym gospodarzom aktorzy przynieśli zaś sztukę, której punktem wyjścia jest „Antygona” Sofoklesa.
Tytuł premiery - „Ach jeżeli przyjdę dać, tak okrutne, moje ostatnie pożegnanie” – przeczy klasycznej prostocie i pokazuje, że dramaturżce, Idze Gańczarczyk, obce są marzenia o zapisaniu się na zawsze w pamięci miłośników Melpomeny. Ale myli się ten, kto podejrzewa, że w Teatrze Polskim powstało coś na kształt szkolnego bryku, który leniwym uczniom zastąpiłby lekturę czy pomógł w zrozumieniu antycznej tragedii. Przeciwnie, „Ach jeżeli…”, jeśli w ogóle trafi do nastolatka, to tylko do wyjątkowo bystrego i poszukującego.

Pomiędzy pomnikiem i bezsensem

Skoro zaś „Antygona” jest jedynie punktem wyjścia, inspiracją do własnych poszukiwań, to właściwie o czym jest „Ach jeżeli…”? Pod koniec spektaklu aktorzy rozdają publiczności kartki z wydrukiem odpowiedzi. Kilkunastu odpowiedzi. Rozpoczyna tę listę zdanie: „To jest instalacja pomnikowa, która upamiętnia wszystkie inne pomniki i kopie, dlatego jest pomnikiem żałobnym i jakimś bezsensu”. Ostatnie z wyjaśnień brzmi natomiast: „To jest o 12-letniej Chelsea, która na zawsze pozostawi ślad łapy w naszych sercach. Samotność jak mgła, deszcz, burza, pioruny, bezsens”. Łatwo zauważyć, że „żałobie” i „samotności” w obu tych stwierdzeniach towarzyszy „bezsens”.
Jest to też ważna wskazówka dla widza, by w padających ze sceny kwestiach, w gestach, mimice aktorów, w ich kostiumach i scenografii nie dopatrywać się jednego, linearnie rozwijającego się wykładu. Najogólniej można powiedzieć, że „Ach jeżeli…” jest o różnym pojmowaniu i wyrażaniu żałoby, zarówno w ujęciu współczesnym, jak i historycznym.

Wenus z Milo i tandetny „anzug”

Publiczność wita pięcioro aktorów, potem dołącza jeszcze dwójka. Dominującymi elementami na scenie są rzeźby Wenus z Milo oraz pędzącego jednorożca. I to cała scenografia, jeśli nie liczyć dwóch drucianych kandelabrów pod sufitem, którą zaproponowała Barbara Hanicka. Bardziej zróżnicowane są kostiumy Hanki Podrazy, rozpięte pomiędzy ekscentryczną elegancją i totalną tandetą, znajdującą swój wyraz w brunatnym, workowatym „anzugu” i kolorowych skarpetach Pawła L. Gilewskiego, kojarzącymi się z prowincjonalną stypą.
Piątkę aktorów Teatru Polskiego w tym przedstawieniu (poza Pawłem L. Gilewskim, Emilia Piech, Marian Jaskulski, Michał Surówka i grająca rolę turystycznej przewodniczki, narratorki, a może koryfeusza Małgorzata Witkowska) istotnym kadrowym wzmocnieniem jest udział dwóch wyrazistych aktorek spoza Bydgoszczy – Natalii Aleksandrowitch i Katarzyny Pawłowskiej. Dzięki nim większego wyrazu nabiera przede wszystkim choreograficzna strona spektaklu.

Widz to kupi? Oto jest pytanie

„Ach jeżeli…” wyreżyserowała Klaudia Hartung-Wójciak – młoda reżyserka, dla której bydgoskie przedstawienie jest dopiero bodaj piątym samodzielnym dokonaniem w tej profesji.
Czy najnowsza propozycja Teatru Polskiego zyska uznanie publiczności? Oto jest pytanie… Na pewno zachęca do myślenia, ale też może budzić skrajne emocje. Na szczęście niekoniecznie bliskie żałobie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jaka piękna, jaka wzruszająca, jaka kiczowata żałoba - premiera w Teatrze Polskim [recenzja] - Express Bydgoski

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto