Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Grzechem jest nie morsować". Anetta Ziomecka o "Mokrym Pośladzie" i kąpielach w lodowatej wodzie

Paweł Palica
Paweł Palica
Bardzo modne, także w okolicach Goleniowa, stało się tej zimy morsowanie. O tym, skąd wzięła się popularność tej było nie było dość ekstremalnej rozrywki, jakie wynikają z niej korzyści i jak wygląda obecny, tyle zimny co utrudniony covidowymi ograniczeniami sezon, rozmawiamy z Anettą Ziomecką z największej lokalnej grupy morsów - "Mokrego Poślada".

Goleniów.naszemiasto.pl: Zima już trochę odpuściła, ale przez kilka tygodni była naprawdę sroga. Czy temperatury rzędu -15 stopni C sprawiają, że morsowanie staje się rozrywką tylko dla wariatów?

Anetta Ziomecka: - Ależ to jest temperatura przystępna! Każdy z nas ma wielkie parcie na tak niskie temperatury, bo poprzednia zima była na tyle łagodna, że czuliśmy duży niedosyt. Tak naprawdę w morsowaniu chodzi o to, żeby się hartować, wystawiać organizm na naprawdę niskie temperatury. Więc jeśli jest cały czas na plusie, temperatury są niemal wiosenne, to nie ma ani satysfakcji, ani efektu. A ta zima jest boska! Daje wszystkim pole do popisu, stąd zresztą myślę taka popularność morsowania w tym sezonie.

Tak tęgie mrozy, połączone czasem z dość silnym wiatrem, niczego nie zmieniają w podejściu do tej rzeczywiście modnej ostatnio rozrywki?

- Wiadomo, że wiatr nie pomaga, bo po prostu obniża odczuwalną temperaturę, nie sprzyja więc wejściom do wody...

A szczególnie wyjściom.

- Zgadza się. Szczególnie jeśli chodzi o ubieranie się, gdy palce są na tyle skostniałe, że jest problem z wskoczeniem nawet we własny dres czy za duże buty. Idealne warunki pogodowe są wtedy, gdy ściska solidny mróz, ale jest słonecznie i bezwietrznie. To są warunki wręcz wymarzone i każdy, kto złapał już bakcyla morsowania, wstając rano w wolny dzień i widząc, że jest mróz i słońce, myśli tylko o tym, gdzie najbliżej można się wykąpać.

To gdzie morsy z Goleniowa zazwyczaj jeżdżą?

- Ten sezon jest o tyle nietypowy, że nie spotykamy się w jednej, dużej grupie w Lubczynie, jak to było w poprzednich latach. Wtedy niedziela była “dniem świętym” i po prostu wszyscy z prędkością ponaddźwiękową jechali wtedy do Lubczyny. To było szaleństwo, bo o ile zaczynaliśmy w niewielkiej grupie, to któregoś razu na zamknięciu sezonu mieliśmy ponad sto osób, z rodzinami, z psami, do tego spacerujący mieszkańcy Lubczyny, na plaży było tyle osób co latem, a wszystkim udzielały się buzujące endorfiny. To było dość absurdalne przeżycie, ale też duże wydarzenie.

Ale ten sezon jest inny?

- Z racji oczywistej. Nie morsujemy wszyscy razem, nie ma dużych spotkań, gdzie wszyscy motywujemy się na jedną godzinę i po rozgrzewce wchodzimy na hura do wody. Teraz dzielimy się na bardziej intymne grupy złożone z bliskich znajomych, którzy i tak mają ze sobą regularne kontakty, albo morsujemy rodzinnie.

Z przekonania czy z obowiązku?

- Na samym początku koronawirusowego zamieszania ustaliliśmy, że morsowanie morsowaniem, wszyscy chcemy nabywać odporności, ale zdrowie i bezpieczeństwo jest najważniejsze. Nie ma więc w tym sezonie grupowego “Mokrego Poślada”. Po prostu kwestia bezpieczeństwa.

Co nie zmienia faktu, że tej zimy widać chyba rekordowe zainteresowanie morsowaniem, stało się to po prostu modne.

- I jest wiele cudownych memów o morsowaniu. Ale poważniej mówiąc uważam, że moda na morsowanie wynika między innymi z tego, że pandemia zabrała nam niemal wszystkie możliwości aktywnego spędzania czasu, bo zamknęła kluby fitness, siłownie, baseny i inne obiekty sportowe. Ludzie szukają więc aktywności i wrażeń. A drugie to izolacja społeczna, bo wszyscy chcemy wyjść z czterech ścian i spotkać się w mniejszym czy większym gronie. Szukamy też sposobów na podniesienie odporności, bo w końcu każdy z nas boi się wirusa. Więc nawet ci najbardziej oporni w tym roku się przełamują i próbują morsowania.

Chętnych widać więc coraz więcej?

- Patrząc choćby po społecznościówkach myślę, że jest nas teraz dwa razy więcej niż przed tym sezonem. Naprawdę mnóstwo osób próbuje się przełamać choćby ze strachu przed koronawirusem. A jak już ktoś spróbuje, to przyciąga następne osoby, zaraża ich pozytywną energią i przekonuje, że wyjście poza własną strefę komfortu jest bardzo pozytywnym przeżyciem. Następuje więc efekt kuli śnieżnej, w tym sezonie to doskonale widać w małych grupach, gdzie jeden morsujący człowiek nagle przyciąga rodzinę, sąsiadów, kolegów z pracy. To naprawdę samonapędzająca się machina.

W Goleniowie i jego okolicach jest tylko “Mokry Poślad” czy także inne grupy?

- Myślę, że zaczęło się wszystko od “Mokrego Poślada”, czyli grupy pozytywnie zakręconych wariatów, a teraz różnych podgrup jest naprawdę ogrom. Można nawet uprawiać suche morsowanie, czyli spacery po lesie w skąpym ubraniu, ale bez moczenia, każdy próbuje nowych rzeczy. No i trzeba pamiętać, że mamy w okolicach Goleniowa tyle jezior, jeziorek i różnego rodzaju oczek wodnych, że morsować można wszędzie, a ja sama nie wiedziałam do niedawna, że jest tutaj tyle akwenów, a wszędzie przecież wystarczy siekiera, żeby wyrąbać przerębel, więc grzechem jest nie morsować. Kiedy dołączysz?

Ja się z czubkami nie zadaję ;) Ale może uda się przekonać innych, więc dla kolegów spytam, co jest potrzebne, żeby pierwszy raz wejść do lodowatej wody?

- Przede wszystkim odwaga. Wiadomo, każdy mówi, że nie lubi zimna i to nie dla niego. Pełna zgoda! Ja również obserwowałam mojego męża, wariata, kilka lat i mówiłam, że w tej rodzinie musi być ktoś zrównoważony i będę to ja. Ale potem widzisz efekty, widzisz jak ktoś wraca tak nakręcony pozytywną energią, że endorfiny mu buzują jeszcze dwie godziny po kąpieli i nie choruje, to chcesz spróbować. Tak to działa.

Ale trzeba się jednak do tego jakoś przygotować, szczególnie gdyby chciał człowiek spróbować bez świadków.

- Nie zaleca się wchodzenia do wody samemu. Chodzi o względy bezpieczeństwa. Zawsze powinna być osoba, która kontroluje sytuację, Twój stan zdrowia, bo możesz być oszołomiony temperaturą wody, endorfinami, albo innymi czynnikami. Absolutnie nie powinno się kąpać zimą pierwszy raz bez towarzystwa kogoś z doświadczeniem. Bo i organizm trzeba do tego odpowiednio przygotować.

W jaki sposób?

- Po pierwsze nie można mieć żadnych przeciwskazań zdrowotnych, morsowanie nie jest dla osób, które mają choroby układu krążenia czy serca. Trzeba się wtedy skonsultować z lekarzem. Sama mam problemy z nadciśnieniem, ale kardiolog dał mi zielone światło i wszystko robię z głową. Po drugie, przed samym wejściem rozgrzewamy organizm biegiem czy innymi ćwiczeniami. Chodzi o to, żeby podnieść temperaturę ciała na tyle, żeby się nie zgrzać, ale by było nam ciepło bez kurtki. Mogą też się przydać buty neoprenowe do chodzenia po dnie, choć stara szkoła mówi, żeby wchodzić na boso. Ale kilka milimetrów pianki po prostu poprawia komfort. Siedzieć w wodzie powinno się po prostu tak długo, jak człowiek czuje się z tym dobrze. Wychodzimy na chwilę, biegniemy po plaży, wchodzimy drugi raz, a po wszystkim należy się szybko wytrzeć, przebrać w ciepłe, wygodne ubrania i po powrocie do domu ponownie je zmienić, bo organizm jednak wciąż zimno oddaje. Daje to tak niesamowitego kopa, że człowiek po wieczornym morsowaniu może jeszcze później sprzątać, prać, robić wiele innych rzeczy. Organizm jest naprawdę tak pobudzony, że wiele osób rezygnowało z wieczornego morsowania.

Do “Mokrego Poślada” może dołączyć każdy?

- Oczywiście! Ja sama zachęcam do tego wszystkich, a mamy stałą grupę, która działa na zasadzie pozytywnej sekty, opowiadając wszędzie o tych endorfinach i atmosferze, zarażamy kogo się da! Można nas znaleźć na Facebooku, jesteśmy na Messengerze, gdzie umawiamy się na spotkania. A fajne jest to, że nie jesteśmy grupą formalną, a działamy na zasadzie emocji, empatii i spotkań towarzyskich. Funkcjonujemy tak już czwarty rok i naprawdę to jest tak pozytywnie zakręcona grupa, że powinieneś przyjechać i ją zobaczyć. Szczególnie, jak wszystko wróci do normy i zrobimy huczne zamknięcie sezonu.

Bunia, Kumpel, Mniamo, Stefanek i Panti. Galeria kotów z Gol...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na goleniow.naszemiasto.pl Nasze Miasto