Zobacz wideo: 500 Plus jednak bez waloryzacji? Takie są plany rządu.
Rodzice odwożą swoją małą pociechę do żłobka lub klubu dziecięcego i cały dzień rozmyślają o tym, co jej pociecha robi. Z pewnością troszkę tęskni, ale też doskonale się bawi. W Bobrownikach dzieje się dużo. Odwiedziliśmy maluchy z Bobrowiaczka z aparatem.
- Dzień doby, dzieci już na panią czekają - powiedziała pani Sylwia Uzarska, kierownik Klubu. - Akurat będą zajęcia plastyczne.
Na stolikach już były rozłożone kartki, a na talerzykach kolorowe farby. Inwencja twórcza dzieci jest ogromna. W "swoim języku" opowiadają, co namalowały. Tylko ciocie potrafią to zrozumieć. Niektóre mówią płynnie i da się od nich "wyciągnąć" coś jeszcze.
- Jak się bawisz w klubie? - No, dobrze - odpowiada rezolutnie 3-latek, wtrącając historię o wizycie w ZOO i zwierzętach, które widział.
Niestety ucierpiała też sukienka pani dziennikarki, szary kolor nabrał kolorów, a dokładnie kształtów małych łapek.
- Dla nas największą nagrodą jest uśmiech dzieci. Nie ma niczego piękniejszego, gdy przytulają się i mówią "kocham cię, ciociu" - dodaje pani Sylwia. - Sama szybko kończę pracę papierkową i lecę do dzieci.
Obecnie w Bobrowiaczku jest 15 maluchów, najmłodsza ma rok i dwa miesiące, a najstarsze trzy latka.
Niektóre dzieci przychodzą już o 6.30 i zostają do 16.30.
- Rekrutacje mamy zawsze w marcu, ale cały rok przyjmujemy dzieci, jeżeli mamy wolne miejsce. Możemy przyjąć maksymalnie 16 dzieci - dodaje kierownik Klubu w Bobrownikach.
Dzieci niestety nie mają czasu tęsknić za rodzicami. Cały dzień mają wypełniony atrakcyjnymi zabawami. Dbają o to ciocie. Najbardziej maluchy lubią malować i spędzać czas na świeżym powietrzu.
- Pomysły czerpiemy z Internetu, książek i zabaw z własnymi pociechami. Chodzimy na czworaka, skaczemy, malujemy, a gdy trzeba, to przytulimy - opowiada pana Sylwia.
Na hasło "obiad" dzieci biegną do stolików. Ciocia - kucharka przygotowuje pyszne obiadki, zupki zawsze znikają z talerzyków. Choć zdarza się maluszkom kręcić noskiem przy posiłku. - Wprowadzamy nowe potrawy, ale nie zawsze im zasmakują. Makaron ze szpinakiem się nie przyjął, ale kapuśniak, żurek i biała zupka tak. Oczywiście najbardziej lubią dania mięsne. Kotleciki mielone, nugetsy i czasem ryby zawsze zjadają - tłumaczą opiekunki.
Chyba najbardziej pobyt dziecka w żłobku, przeżywają rodzice. Niepotrzebnie. Żadnemu maleństwu nie dzieje się tu krzywda. - Z adaptacją dzieci też jest różnie. Łatwiej przyzwyczają się najmłodsi, starsi już gorzej, ale wszystko zależy od dziecka. Wkładamy w pracę serce i chcemy, żeby dzieci czuły się tu jak najlepiej.
Z pewnością tak jest.
Jak wyglądały zajęcia plastyczne w Klubie Dziecięcym "Bobrowiaczek"?
Zobaczcie zdjęcia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?