Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biznes: Urzędnicy winni wspierać firmy i pracowników, a nie „pilnować papierów”. Stawką jest przyszłość. Urzędnicy: Staramy się jak nigdy

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Andrzej Banas / Polska Press
Urzędnicy i inni pracownicy budżetówki są dziś jedyną grupą, której – przynajmniej na razie – nie grozi utrata pracy lub obniżenie zarobków. Jednocześnie w kluczowych urzędach i instytucjach nawet połowa personelu tkwi w domach i zajmuje się sprawami drugorzędnymi z punktu widzenia palących dziś potrzeb obywateli, w tym przedsiębiorców i ich drżących o przyszłość pracowników. Inni działają po staremu - pilnując, żeby "w papierach wszystko się zgadzało". Tymczasem w tych nadzwyczajnych okolicznościach wszystkie siły państwa i samorządów powinny się zaangażować w wojnę z koronakryzysem, wspierając przedsiębiorców i ich załogi. Stawką jest ocalenie gospodarki i milionów miejsc pracy. Jeżeli przegramy tę wojnę, zatrudnienie i dochody stracą także urzędnicy i wszyscy pracownicy budżetówki.

FLESZ - Lęk prowadzi do impulsywnych zakupów

Od marca codziennie tysiące firm w Polsce zawiesza lub likwiduje działalność, ich właściciele i pracownicy tracą dochody. Ten proces wyraźnie przyspieszył w kwietniu. To, czy doprowadzi nas do największej zapaści i najwyższego bezrobocia od 1989 roku, zależy w ogromnej mierze od skuteczności państwowej pomocy. Organizacje gospodarcze są zgodne, że z uwagi na wyjątkowość obecnego kryzysu ta pomoc musi być przede wszystkim bardzo szybka.

- A to oznacza, że uzyskanie jej nie może być skomplikowane i obudowane biurokratycznymi wymogami mającymi w pierwszym rzędzie chronić samych urzędników – mówi Katarzyna Woszczyna, szefowa małopolskiego BCC.

- Z biurokratycznymi i czasochłonnymi procedurami, które wymagają specjalnego podręcznika z objaśnieniami, tarcza antykryzysowa może okazać się tarczą hamulcową – wtóruje jej dr Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha i członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP. Jego zdaniem w czasach tak groźnego kryzysu państwo i jego urzędnicy powinni całkowicie porzucić dotychczasowe myślenie oparte na wielkiej podejrzliwości wobec biznesu i udowadnianiu w kółko przez przedsiębiorców, że nie są wielbłądami. Potrzeba zaufania – i bezinteresownej szczodrości.

- Państwo nie poradzi sobie z kryzysem pandemicznym, jeśli nie będzie na stałe współpracować z firmami i społecznościami lokalnymi. Projektując kolejne rozwiązania, państwo powinno brać koszty finansowe na siebie, a nie przerzucać je na samorządy, obywateli lub firmy – wskazuje dr Marcin Kędzierski z Klubu Jagiellońskiego, z którego wywodzi się m.in. Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju i kandydatka na nową wicepremier, oraz jej zastępca Krzysztof Mazur.

Dr Kędzierski podkreśla, że w czasach kryzysów państwo powinno stosować możliwie najprostsze rozwiązania. - Jeśli skuteczność naszych działań uzależnimy od szeregu skomplikowanych i nowych procedur, prawdopodobieństwo błędu rośnie Nim urzędnicy nauczą się stosowania nowych instrumentów, a obywatele dowiedzą o możliwości skorzystania z nich, może być już zdecydowanie za późno – ostrzega.

- Mówiąc najprościej: w momencie wybuchu kryzysu, jeśli boimy się utraty płynności przez obywateli i chcemy im pomóc, lepiej wyślijmy im szybki przelew, a nie czekajmy na wniosek o wsparcie. Na to przyjdzie czas, gdy minie najgorsze - radzi Marcin Kędzierski.

Firmy upadają, a władza na to: Złóżcie wnioski! I jeszcze: Dokumenty, wielbłądy jedne!

Z organizacji gospodarczych płyną liczne sygnały o problemach z obsługą wniosków i w ogóle wszelkiej dokumentacji przez kluczowe urzędy. Około 30 procent pracowników skarbówki i ZUS-u przebywa na zwolnieniach lekarskich lub opiekuńczych, część pozostałych pracuje w domach, nie zawsze nad sprawami dzisiaj priorytetowymi.

To nie jest w żadnym razie wina urzędników – po prostu instytucje państwa, z ministerstwami na czele, nie były dotąd nawet w podstawowym stopniu przygotowane do pracy zdalnej; wielu urzędników nie ma komputerów i szerokopasmowego internetu, z którego mogliby korzystać poza miejscem pracy. Specjalnie zabezpieczonych łączy (przez tzw. VPN) i serwerów, z którymi mogliby się zdalnie łączyć pracownicy i interesanci, nie ma praktycznie żaden urząd.

Ponieważ ze względów bezpieczeństwa urzędy zawiesiły do odwołania bezpośrednią obsługę obywateli, w tym przedsiębiorców, wiele ważnych czynności urzędowych zawisło w próżni; np. wydziały komunikacji przestały rejestrować samochody,

- Zamknięte lub pracujące w ograniczonym zakresie wydziały komunikacji przyczyniają się de facto do wstrzymania produkcji samochodów, ponieważ brak możliwości ich rejestracji powoduje, że nie są zawierane umowy leasingu lub kupna - sprzedaży – podkreśla Dominik Gajewski, radca prawny, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Pozamykały się także inne komórki urzędów, w których zazwyczaj wymagany jest bezpośredni kontakt z obywatelem. W ramach narzuconej odgórnie kwarantanny od interesariuszy zmuszone były się także odgrodzić wojewódzkie i powiatowe urzędy pracy oraz oddziały ZUS. Tymczasem to właśnie pracownicy tych instytucji zobowiązani zostali przez rząd do sprawnego obsłużenia wszystkich wniosków przedsiębiorców ubiegających się o pomoc w ramach tarczy antykryzysowej.

Rządowa tarcza ma jedną poważną zaletę: od 1 kwietnia istnieje. Poza tym ma liczne wady

Pierwsza wada: pomoc jest bardzo spóźniona. W samym tylko Krakowie kilkadziesiąt tysięcy firm utraciło w marcu całe swe przychody i zwyczajnie nie ma już pieniędzy na kontynuację działalności. Tylko szybka pomoc państwa może ich uratować przed upadkiem i zwolnieniami pracowników.

Takie firmy w wielu innych krajach już otrzymały znaczącą pomoc od państwa i samorządów, np. w Czechach, Niemczech i Szwecji umarzalne pożyczki dla mikro i małych firm ruszyły w połowie marca.

W Małopolsce urzędy pracy wypłacają pożyczki dla mikroprzedsiębiorców i samozatrudnionych (do 5 tys. zł) od 1 kwietnia. Dofinansowanie do wynagrodzeń ruszyło w tym tygodniu, bo brakowało przepisów wykonawczych, wzorów umów i instrukcji z resortu pracy.

ZUS obsługuje m.in. wnioski o wypłatę świadczeń postojowych dla pracowników firm, które zostały zmuszone do zaprzestania lub ograniczenia działalność, a także wnioski o zwolnienie ze składek na ubezpieczenie społeczne na trzy miesiące (wtedy składki te opłaca za przedsiębiorcę państwo), odroczenie terminu zapłaty składek lub rozłożenie zaległości składkowych na raty. Żadna z tych form wsparcia nie jest uruchamiana z mocy ustawy, lecz wymaga odpowiedniej decyzji właściwego oddziału ZUS, do którego przedsiębiorca musi złożyć wniosek. A to trwa, zwłaszcza że od pierwszych dni, a właściwie pierwszych godzin obowiązywania tarczy, zarówno pośredniaki, jak i oddziału ZUS, zasypywane są wnioskami przedsiębiorców.

Tu trzeba wspomnieć o drugiej wadzie tarczy: - Wnioski są skomplikowane, ludzie potrzebują pomocy w ich wypełnieniu, co przy braku bezpośredniego kontaktu z urzędnikami jest utrudnione – ubolewa Katarzyna Woszczyna.

Anna Szaniawska, regionalna rzeczniczka ZUS w Małopolsce, potwierdza, że przedsiębiorcy bardzo mocno interesują się wsparciem w ramach tarczy i poszukują informacji na ten temat.

- Dlatego wzmocniliśmy naszą infolinię o trzy dodatkowe numery, które są dedykowane konkretnym formom pomocy. Informacji udzielają również doradcy ds. ulg i umorzeń w poszczególnych oddziałach ZUS. Owszem, pierwszego dnia zainteresowanie nowymi rozwiązaniami w ramach tzw. tarczy było ogromne, więc czas oczekiwania na połączenie z konsultantem był wydłużony. Potem się jednak skrócił – wyjaśnia Anna Szaniawska.

Zachęca do korzystania ze strony internetowej, gdzie publikowane są najnowsze informacje, komentarze, wyjaśnienia oraz odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania. Są też przykłady zastosowania rozwiązań tarczy u konkretnego rodzaju przedsiębiorców.

Koniec świata „analogowych”

Największy dramat przeżywają przedsiębiorcy starszej daty, którzy nie nauczyli się dotąd swobodnie korzystać z elektronicznej formy kontaktów z urzędami, w tym ZUS, nie wyrobili sobie podpisu elektronicznego ani tzw. profilu zaufanego. Ci skazani są na długotrwałe oczekiwanie na infoliniach i mozolne próby samodzielnego wypełnienia papierowych wniosków i dokumentów.

Część urzędów to rozumie i uruchamia różne formy wsparcia. W niektórych urzędach pracy w Małopolsce w zeszłym tygodniu urządzono pomieszczenia, w których można pobrać papierowe wzory wszelkich wniosków. Na zewnątrz urzędów montowane są skrzynki, do których można wrzucić wypełnione dokumenty. Część urzędów montuje dodatkowe „szybkie skrzynki” na wnioski o pomoc w ramach tarczy antykryzysowej.

- Mamy taką skrzynkę przy naszej siedzibie – potwierdza rzeczniczka krakowskiego ZUS.

Stanisław Dydusiak, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Tarnowie wyjaśnia, że zapewnienie bezpieczeństwa pracownikom PUP jest bardzo ważne. – Lekarze, służby ratownicze i pielęgniarki walczą na pierwszej linii o uratowanie ludzkiego zdrowia, a pośredniaki walczą na pierwszej linii o utrzymanie firm i jak największej liczby miejsc pracy – mówi dyrektor.

Rozumie jednak, że dla części mieszkańców forma elektroniczna jest niedostępna lub zbyt skomplikowana, więc i on zapewnił takim osobom dostęp do papierowych formularzy, które – po wypełnieniu - można wysłać tradycyjną pocztą lub wrzucić do specjalnej skrzynki na ścianie urzędu.

Koronawirus: aktualizowany raport

- Niezależnie od tego przygotowujemy salę do obsługi zwiększonej liczby bezrobotnych, którzy nie są w stanie zarejestrować się elektronicznie – mówi Stanisław Dydusiak.

W większości powiatowych urzędów nie ma jednak ku temu odpowiednich warunków lokalowych. Tymczasem wysyłanie formularzy mejlem lub wrzucanie ich do skrzynki, bez pomocy „żywego urzędnika”, sprawia, że w dokumentach pojawia się mnóstwo błędów oraz braków wymagających poprawienia lub uzupełnienia.

- Z tego powodu faktyczna liczba zarejestrowanych wniosków może być mocno zaniżona – przyznaje nam dyrektor jednego z PUP-ów. I wyjaśnia, że dotyczy to zarówno rejestracji bezrobotnych, jak i wniosków przedsiębiorców o udzielenie wsparcia w ramach tarczy.
Katarzyna Woszczyna dodaje, że urzędnicy nie chcą fizycznie dotykać dokumentów w obawie przed zarażeniem koronawirusem. Przeciętna kwarantanna papierów trwa trzy dni.

- Owszem, skrzynki z dokumentacją otwieramy dopiero po trzech dniach, ze względów bezpieczeństwa – przyznaje rzeczniczka regionalnego ZUS.

- To sprawia, że wszyscy musimy się liczyć z opóźnieniami w obsłudze tarczy – kwituje szefowa małopolskiego BCC.

Pierwsze wypłaty „po 15 kwietnia”

Jednak nawet ci przedsiębiorcy, którym uda się teraz złożyć poprawny wniosek w formie elektronicznej, muszą uzbroić się w cierpliwość. ZUS zapewnia wprawdzie, że wszystkie wnioski dotyczące wsparcia w ramach tarczy antykryzysowej rozpatrywane są w pierwszej kolejności, np. pozytywne decyzje otrzymały już pierwsze wnioski o świadczenia postojowe, ale wypłata środków nastąpi „w planowanym terminie wypłaty świadczeń, tj. 15 kwietnia”.

- Wnioski dotyczące zwolnienia ze składek też spływają, ale pamiętajmy, że rozpatrzenie wniosku o zwolnienie może nastąpić dopiero po złożeniu dokumentów rozliczeniowych. Ostatni termin za marzec to 15 kwietnia. Po otrzymaniu kompletu dokumentów te wnioski też będziemy rozpatrywać w pierwszej kolejności – wyjaśnia Anna Szaniawska z ZUS.

Przedsiębiorcy obawiają się najbardziej „uznaniowości urzędników”, niekorzystnej dla nich interpretacji przepisów, której efektem będzie odmowa wsparcia, czyli np. żądania zapłacenia wszystkich „zaległych składek” za marzec, kwiecień, maj.

- Spotykamy się wciąż z klasycznym podejściem urzędników, że przedsiębiorca to potencjalny oszust, który chce koniecznie naciągnąć państwo. Dlatego tarcza obwarowana została tyloma biurokratycznymi wymogami. I dlatego jest to ponad stustronicowa cegła, której nie da się przebrnąć bez instrukcji obsługi i trzech prawników przy boku. A może wreszcie rząd przyjąłby do wiadomości, że jeśli firma działa 10, 15 czy 20 lat, to raczej nie jest nastawiona na kantowanie? Należy jej się szacunek za tworzenie miejsc pracy oraz regularne zasilanie daninami budżetu państwa, kasy samorządów oraz ZUS. Niech taki sygnał popłynie z góry do wszystkich urzędników, bo sytuacja jest absolutnie wyjątkowa – apeluje Jerzy Góralczyk, właściciel średniej wielkości firmy autokarowej, która od prawie miesiąca w praktyce stoi. A wszystkie składki, podatki i raty leasingu oraz wynagrodzenia i pochodne od wynagrodzeń płacić trzeba.

Popiera – zgłoszone rządowi w zeszłym tygodniu - postulaty polskich firm rodzinnych, by rząd rozszerzył tarczę antykryzysową o następujące rozwiązania:

  • Zwolnienie wynagrodzeń z podatku dochodowego i składek ZUS dla wszystkich firm (chce tego 82,7% badanych firm rodzinnych)
  • Dofinansowanie wynagrodzeń pracowników w czasie przestoju dla wszystkich firm (71,2%)
  • Uwolnienia środków pieniężnych z kont split payment VAT (57,1%)
  • Szeroko pojęta deregulacja upraszczająca prowadzenie biznesu (53,2%)
  • Pokrycie przez ZUS wynagrodzeń w okresie kwarantanny (51,9%)
  • Czasowe zawieszenie spłaty odsetek i rat kredytów oraz leasingów (50,6%)
  • Przesunięcie na okres 3-6 miesięcy płatności podatków VAT, CIT, PIT i innych (44,2%)
  • Dofinansowanie na preferencyjnych warunkach z gwarancją kredytową BGK (43,6%)
  • Ułatwienia w zakresie zwrotu podatku VAT (37,8%)
  • Wprowadzenie/zwiększenie elastyczności norm czasu pracy i wynagrodzeń (35,9%)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto