Zobacz wideo: Egzamin ósmoklasisty i matura 2021. Mniejsze wymagania, przesunięte egzaminy.
Alan Giżyński z Wielgiego ma dopiero 10 lat. Zdecydowanie za krótko, cieszył się dzieciństwem. Jego radosną przygodę z życiem przerwała informacja o chorobie – guz mózgu.
Zaczęło się od bólu głowy.
- Szybko zareagowałam. Jeździliśmy od lekarza do lekarza, ale nikt nie widział niczego złego – tłumaczy pani Ewelina, mama Alanka. - Dopiero dwa lata temu w sierpniu, gdy wróciliśmy z wakacji, synek powiedział, że widzi na żółto.
Rodzice od razu pojechali do okulisty, a następnie do szpitala. Zaczęła się walka o życie chłopca. Po tygodniu, po silnych staraniach mamy, lekarze zrobili dziecku rezonans, który potwierdzi najgorsze – nowotwór.
Alanek skończył pierwszą klasę, w drugiej był jeden dzień. Przyszedł na rozpoczęcie roku szkolnego, by przywitać się z kolegami. Szykował się na operację, która miała zmienić jego życie na lepsze. Wcześniej mieszkańcy całego powiatu połączyli siły, by uzbierać pieniądze na leczenie chłopca.
Chłopiec na stół operacyjny trafił 21 października 2019 roku. Niestety wystąpiły komplikacje. Alan po tygodniu trafił na intensywną terapię. W związku z powikłaniami w postaci wieloogniskowego uszkodzenia mózgu jest w stanie ograniczonej świadomości z niedowładem czterokończynowym.
- Ciężko mi do tego wszystkiego wracać. Mógł zawinić człowiek, nie wiemy, co się stało – wspomina pani Ewelina. - Przez kilka miesięcy walczyliśmy o jego życie. To był trudny okres. Jego siostrom nic nie mówiliśmy, bo nie wiedzieliśmy, co będzie. Strach, bezradność, żal i ogromny ból.
Mimo wszystko, rodzice Alanka są bardzo silni. Energii dodają im też córki, 12-letnia Nadia i 4-letnia Alicja.
Alan nie mówi i nie chodzi, wymaga opieki rodziców, którzy na zmianę biorą urlopy. Nie narzekają. Pomóc może mu intensywna neurorehabilitacja, turnusy rehabilitacyjne i kosztowne leczenie.
- Synek wrócił do domu przed światami, 18 grudnia. Jeszcze jest z nim mąż, ja pracuję. Czekam na sprzęt, który ma ułatwić nam opiekę nad Alanem i poprawić jego stan zdrowia. Zamówiony jest już pionizator, podnośnik samochodowy i specjalistyczny podnośnik z matą, który ułatwi mi przenoszenie syna, szukamy wózka – opowiada pani Ewelina.
Rodzice będą ubiegać się, by koszty częściowo pokrył PFRON, ale ceny sprzętów są ogromne. Rodzice posiłkują się zebranymi wcześniej środkami. Szukają cały czas osoby, które będzie rehabilitować Alana. Pomocy, szukali w Lipnie, Toruniu, być może znajdzie się ktoś we Włocławku.
- Szukamy fizjoterapeuty, sami ćwiczymy z synem, ale nie powie nam, czy coś go boli. Ja widzę po nim, czy jest mu dobrze, czy nie. Oczy wyrażają wszystko – tłumaczy mama chłopca.
Choć lekarze na początku nie dawali szans na przeżycie chłopcu, udało się. Potrzebny jest jednak każdy grosz, by pomóc chłopcu wrócić do sprawności. Na Facebooku znajomi założyli konto z licytacjami „Licytacje dla Alanka”, jest też zbiórka na koncie siepomaga.pl.
- Można wylicytować ubrania, smakołyki, zabawki i inne rzeczy – mówi jedna administratorek grupy. - Przy okazji pomagamy chłopcu i przywracamy wiarę w ludzi. Dobro zawsze wraca.
Można też oddać 1 procent swojego podatku na rzecz chłopca. To nic nas nie kosztuje! Wystarczy w swoim zeznaniu podatkowym wpisać KRS: 0000270809 z dopiskiem Giżyński, 12406.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?