O tym, że w rejonie skrzyżowania Szosy Chełmińskiej i Czerwonej Drogi, gdzie powstaje linia tramwajowa na Jar mieszkańcy znajdują ludzkie kości oraz fragmenty ceramiki z dawnych czasów, informowaliśmy kilka dni temu. O tym, że takie znaleziska w tym miejscu na pewno będą, uprzedzaliśmy już pod koniec ubiegłego roku. W tym miejscu znajdował się bowiem pierwszy cmentarz świętego Jerzego wraz z gotyckim kościołem, a także średniowieczne leprozorium.
Polecamy
Teren między ul. Odrodzenia i Wałami gen. Sikorskiego to jedna wielka nekropolia. Pod trawnikiem sąsiadującym z byłą restauracją "U Damroki" znajdują się pozostałości średniowiecznego kościoła św. Wawrzyńca, zaś obok pawilonu z pieczywem i gazetami stał rozebrany w XV wieku kościół św. Krzyża. Przy obu świątyniach były cmentarze, poza tym chowano tu także żołnierzy zmarłych w XIX wieku oraz w 1945 roku. Podczas badań na początku obecnego stulecia archeolodzy naliczyli tu 10 warstw pochówków. Ludzkie kości w tym miejscu pojawiają się w zasadzie po każdym wbiciu w ziemię łopaty. O tym, że o wydobywane szczątki należy odpowiednio zadbać, mówi się przy okazji każdej prowadzonej w tym miejscu inwestycji, co zatem w tym przypadku zawiodło?
- Z wyjaśnień wykonawcy wynika, że kości, o których pisano w mediach społecznościowych, nie były widoczne w trakcie wykonywania prac budowlanych. Najprawdopodobniej znajdowały się w hałdach ziemi i zostały odsłonięte przez padający deszcz. Oczywiście wykonawca prac został uczulony, by uważać na wszelkie znaleziska na tym terenie - tłumaczy Sylwia Derengowska, rzeczniczka sprawującego pieczę nad budową linii Miejskiego Zakładu Komunikacji. - Nadzór archeologiczny sprawowany jest na zlecenie MZK przez Muzeum Okręgowe w Toruniu. Częstotliwość wizyt nadzoru archeologicznego na budowie uzależniona jest od rodzaju prowadzonych prac. Obecnie ten odcinek jest wizytowany przez archeologów codziennie. Ponadto nadzór archeologiczny pojawia się na każde wezwanie zamawiającego lub wykonawcy.
Zobacz koniecznie
Dlaczego kości nie zostały zauważone przez robotników i trafiły na hałdę?
Czy coś takiego w ogóle jest możliwe? Zapewne tak, podczas robót ziemnych prowadzonych przy pomocy koparki, takie drobiazgi można przegapić. Tylko dlaczego w takich miejscach pracują koparki? W związku ze znaleziskiem MZK opublikował oświadczenie. Można w nim przeczytać, że o znalezieniu znacznej liczby kości prowadząca budowę firma Balzola poinformowała już 28 czerwca. Na miejscu pojawiły się wtedy wszystkie konieczne służby, szczątki zostały zabezpieczone, zaś nadzorujący budowę archeolog stwierdził, że prace można kontynuować. W tym nadzorze leży właśnie pies pogrzebany.
"Należy tu zaznaczyć, że teren, na którym znaleziono szczątki, to nie miejsce wykopalisk archeologicznych, ale plac budowy podlegający jedynie nadzorowi archeologicznemu - czytamy w oświadczeniu MZK. - Ponadto na tym terenie prowadzone były w minionych latach różnego rodzaju prace budowlane, podczas których niejednokrotnie odkrywano ludzkie szczątki. Starano się je sukcesywnie wydobywać. Jednakże z uwagi na mnogość pochówków prowadzonych w dawnych latach na tym terenie, takie znaleziska mogą się dalej zdarzać".
Zobacz koniecznie
Po co badać teren wielokrotnie przekopywany?
Prace są prowadzone na terenie najstarszego i najbogatszego toruńskiego przedmieścia, jednak nie jest to miejsce wykopalisk, ale plac budowy. Roboty odbywają się jedynie pod nadzorem archeologa co oznacza, że ma on dostęp jedynie do tego, co wykopią budowlańcy. Ktoś powie, że po co robić wykopaliska w miejscu, które było już wiele razy przekopane? Owszem, pamiętajmy jednak, że pozostałości zburzonego w 1811 roku kościoła św. Jerzego archeolodzy szukali przez ponad sto lat. Dokładną lokalizację świątyni udało się ustalić dopiero w 2014 roku, gdy fragment jej fundamentów został odsłonięty podczas budowy linii tramwajowej na Bielany. Niestety, badacze sprawowali jedynie nadzór, więc pole widzenia mieli ograniczone i na dodatek musieli ścigać się z czasem.
Gdzie są tablice z cmentarza św. Jerzego?
Czy w ten sposób powinno się poznawać przeszłość miasta szczycącego się niemal 800-letnią historią? W przypadku kościoła i cmentarza św. Jerzego pośpiech i brak badań jest tym bardziej przykry, że przecież odkopywane tu kości należą m.in. do toruńskich patrycjuszy. To na tym cmentarzu m.in. spoczął ścięty po tumulcie toruńskim burmistrz Roesner. Nie był wyjątkiem, ocalałe płyty z tej nekropolii znajdują się m.in. na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego, są wyeksponowane w bramie Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, jedną z nich można również zobaczyć w kościele przy ul. Podgórnej, którego pierwszym patronem był św. Jerzy, zaś pierwszym proboszczem pastor Heuer, wielki miłośnik i badacz dziejów miasta.
Przedmioty wyrwane z kontekstu
MZK apeluje, aby o ewentualnych kolejnych znaleziskach niezwłocznie zawiadamiać służby i samemu szczątków nie zbierać. Archeolodzy zwracają natomiast uwagę na to, że dla nich znaczenie mają zabytki wraz z kontekstem, wyrwane z niego przedmioty stają się jedynie wytworem ludzkich rąk, dziełem naszych przodków. Kontekst i znaczenie zabytki te tracą jednak nie tylko wtedy, gdy wyciąga je z ziemi ktoś nieświadomy, ale również wtedy, gdy na hałdę wyrzuca je koparka.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?