W stołówkach szkolnych od nowego roku słychać niezadowolenie uczniów. Najgorsza sytuacja jest jednak w przedszkolach. Dzieci nie chcą jeść posiłku. Powód - nowe przepisy spowodowały zmianę smaku przygotowywanych dla nich potraw.
Skargi rodziców
Od 1 września zgodnie z zapowiedziami pani premier zostały wprowadzone zmiany w żywieniu dzieci i młodzieży w szkołach i przedszkolach. Mają na celu walkę ze złymi nawykami żywieniowymi i otyłością. Zniknęły słodycze i napoje gazowane ze sklepików szkolnych oraz niezdrowe posiłki w stołówkach. Nowy projekt rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia zawiera listę produktów dozwolonych, jak i zabronionych do przygotowywania posiłków w szkołach. Niestety wprowadzone zmiany wywołały falę niezadowolenia oraz krytyki dzieci, młodzieży jak i rodziców. W Urzędzie Miasta składane są skargi - rodzice żądają przywrócenia poprzednich zasad żywienia, argumentując to tym, że ich dzieci nie chcą tego jeść.
-Do urzędu miasta docierają sygnały od rodziców, że dzieciom nie smakują nowe posiłki - mówi pracownik Urzędu Miasta. - Są to przeważnie skargi dotyczące żywienia w przedszkolach. Dzieci są przyzwyczajone do tradycyjnego domowego żywienia.
Nowe zasady
Zgodnie z nowym rozporządzeniem, kucharki w szkołach i przedszkolach nie mogą korzystać z koncentratów, tradycyjną sól muszą zastąpić solą morską, która jest dużo zdrowsza, ale i droższa. Zamiast cukru słodzić można miodem. Smażone potrawy muszą zostać ograniczone i można do ich przyrządzenia używać wyłącznie oleju rafinowanego. Do każdej porcji obiadowej obowiązkowo jedna porcja warzyw z zastrzeżeniem, że trzy razy w tygodniu będą one surowe.
To tylko kilka z widocznych w stołówkach szkolnych zmian. Za złamanie tych zasad grozi szkole kara pieniężna w wysokości 5 tys. zł.
- Dlaczego nie możemy decydować sami o żywieniu naszych dzieci - mówią rodzice. - Ze sklepików szkolnych zniknęły drożdżówki, bez których my nie wyobrażamy sobie naszego dzieciństwa. Jedzenie w przedszkolu stało się niesmaczne, i nasze dzieci nie chcą tego jeść. To jest przejście ze skrajności w skrajność i obawiamy się, że zniechęci dzieci do zdrowej żywności.
Brakuje okresu przejściowego, wprowadzania zmian małymi krokami. Zdrowe pełnowartościowe posiłki wiążą się z wyższymi cenami. Wystarczy porównać przykładowo cenę dozwolonego do tej pory cukru z jego zdrowszym zamiennikiem - miodem.
Będzie drożej?
Czy w związku z tym cena posiłku w szkolnej stołówce zdrożeje?
- Cena posiłków musiała zostać poniesiona - mówi Jacek Góźdź, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Lipnie. - U nas nie ma problemu z posiłkami. Zawsze były smaczne i tak zostało. Obecnie wydajemy 180 obiadów, z czego 60 na dożywianie, a 120 odpłatnych.
Największy problem z nowymi przepisami i przyprawami jest w przedszkolach.
- Moja wnuczka zabiera ze sobą sól do przedszkola - mówi pani Maria - Inaczej nie zje posiłku. Tłumaczy, że obiady są niesmaczne.
Akcja promowania zdrowego stylu życia już na samym początku wzbudza kontrowersje. Potrzebny jest czas, aby dzieci i młodzież zaakceptowali zmiany. Zawsze jest jeszcze druga możliwość. Być może sól i inne przyprawy staną się niezbędnym wyposażeniem tornistra dziecka podobnie jak piórnik czy książki.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?