Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co się dzieje w lipnowskiej Placówce Opiekuńczo - Wychowawczej? Zwykły konflikt, czy cierpią na tym dzieci?

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Ta historia ma dwie strony medalu. Jedna strona uważa, że w Placówce Opiekuńczo - Wychowawczej w Lipnie źle się dzieje, drudzy, że była wychowawczyni nie dba o interes dzieci i ma wiele na sumieniu. Wychowawczyni zarzuca dyrektor Placówki Opiekuńczo - Wychowawczej łamanie prawa, o tym samym mówi ZNP w liście do naszej redakcji. Dyrekcja, krótko powiedziała o konflikcie. - Muszę myśleć o dobru dzieci, które tu przebywają. Im tu niczego nie brakuje - mówi.

Kwestia dotyczy Iwony Mikołajczyk, dyrektor POW, która uważa placówkę za własny folwark. Tworzy fatalną atmosferę pracy, która przekłada się na ogromny stres i w efekcie rezygnację z pracy części osób, czują się bowiem zastraszani, poniżani - zaczyna swój list do naszej redakcji jeden z Czytelników. W treści pojawia się także kilka innych zarzutów, o których szerzej opowiedziała nam pani Marta Falkowska, wychowawczyni lipnowskiej placówki, która obecnie przebywa na urlopie.

Konflikt dwóch stron zaczął się wcześniej, nikt nie potrafi wskazać, kiedy i co było, czynnikiem zapalnym. Czara goryczy przelała się w sierpniu tego roku. - W lipcu (pani dyrektor POW) swoim zarządzeniem wprowadziła od 1 sierpnia podwyżki zasadniczych pensji, pomijając mnie. Reprezentuję również ZNP w placówce i podlegam szczególnej ochronie prawnej - tłumaczy nam kobieta.

Po skierowanym piśmie sprawą zajęła się również Państwowa Inspekcja Pracy. - Mieliśmy kontrolę z instytucji, która nie wykazała żadnych nieprawidłowości - tłumaczy Iwona Mikołajczyk, dyrektor lipnowskiej Placówki Opiekuńczo - Wychowawczej.

Pani dyrektor stwierdziła, że sprawa dotyczy pani Marty i nie będzie komentować poczynań wychowawczyni, która od dłuższego czasu przebywa na zwolnieniu.

- Po mojej interwencji i pismach otrzymałam podwyżkę w wysokości 50 złotych, pozostali pracownicy otrzymali ją znacznie wyższą. Ponadto nie byłam jedyna, pieniędzy nie otrzymała jeszcze jedna pani, również członek Związku Nauczycielstwa Polskiego - tłumaczy pani Marta.

Sprawą zajęły się również ZNP. W liście do starosty i pani dyrektor zarzucają jej wielokrotne łamanie prawa. W liście do redakcji poruszono także sprawę nagany z 2013 roku, którą otrzymali pracownicy.

- Pani dyrektor stwierdziła, że w placówce jest brudno. Ukarała naganą z wpisem do akt wszystkich pracowników, także tych, którzy przebywali na urlopach. Sprawą zajęły się związki zawodowe i dlatego pani dyrektor wycofała nagany - opowiada.- Sama interweniowałam u pana starosty, ale bezskutecznie. Moje prośby odbiły się od ściany.

Jak mówi pani Marta, pracę w placówce podjęła ze względu na dzieci. Lubiła ją, bo mogła pomóc podopiecznym, ale - jak dodaje - mobbing ze strony dyrekcji, bardzo ją ograniczał w działaniu. Najbardziej boli ją fakt złego traktowania dzieci. - Miały wydzielany proszek i środki czystości, nie dostawały słodyczy i zdarzało się, że cały kalendarz adwentowy zjadały od razu, brakowało jedzenia - opowiada wychowawczyni. - Przez święta dzieci nie dostawały prezentów, ale małe paczki ze słodyczami. Wigilia była rano, a wieczorem zbieraliśmy na kolację resztki.

- Niestety, bezczynność organu prowadzącego, jakim jest starostwo powiatowe i brak chęci rozmowy dyrekcji ze mną, zmuszona jestem powiadomić wojewodę i inne organy - dodaje pani Marta. - Sprawy zwiazane z dziećmi dotyczą 2014 roku i mam nadzieję, że teraz jest już lepiej.

Jeden z byłych podopiecznych, poprosił nas o rozmowę, zastrzegając anonimowość.

- Nie zawsze byliśmy aniołami, zdarzało się wyzywanie nauczycieli i pracowników. Jednak i jedna i druga strona ma wiele racji. Nie zawsze jest różowo - powiedział.

Do sprawy wrócimy.

O krok od wielkiej tragedii! Cudem uniknęli śmierci! [wideo - program Stop Agresji Drogowej]

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Co się dzieje w lipnowskiej Placówce Opiekuńczo - Wychowawczej? Zwykły konflikt, czy cierpią na tym dzieci? - Gazeta Pomorska

Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto